PolskaRozpoczął się proces w sprawie afery salezjańskiej

Rozpoczął się proces w sprawie afery salezjańskiej

Proces w sprawie tzw. afery salezjańskiej, w której pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na koncie wyłudzenie pożyczek na kwotę 418 mln zł odpowiadają między innymi duchowni, rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Legnicy.

Rozpoczęto go mimo wniosków obrońców niektórych oskarżonych, domagających się zwrotu sprawy do prokuratury w celu uzupełnienia postępowania. Sędzia Ryszard Nowak wnioski te odrzucił.

Według prokuratury, zabezpieczeniem dla kredytów, zaciąganych przez instytucje salezjańskie (w tym parafię im. św. Jana Bosko w Lubinie, tamtejsze liceum salezjańskie czy towarzystwo salezjańskie w Lubinie) były sfałszowane dowody na terminowe lokaty bankowe. W rzeczywistości takich lokat tych nie było.

Z 65 pożyczek udzielonych salezjanom (na łączną kwotę 418 mln zł), ponad 130 milionów nie spłacono. Proceder miał miejsce w latach 1999-2001.

Jak twierdzi prokuratura, w skład grupy przestępczej (nie ustalono, kto nią kierował) wchodziło 10 księży oraz m.in. były dyrektor banku, w którym zaciągano kredyty, a także dwaj biznesmeni.

Główną postacią oskarżenia jest ksiądz Ryszard M., były szef salezjańskiej fundacji z Lubina. Mężczyzna nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.

Jak powiedziała prokurator Krystyna Zarzecka, to właśnie Ryszard M. nawiązał kontakt z Tadeuszem H., ówczesnym dyrektorem Kredyt Banku w Legnicy. Bez udziału tych dwóch panów nie byłoby tego przestępstwa - mówiła prokurator.

Tadeusz H. powiedział przedstawicielom mediów, że nie przyznaje się do winy oraz że "jest kozłem ofiarnym".

Dwunastu z 13 oskarżonych w tej sprawie prokuratura zarzuciła przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej, która miała na celu popełnianie oszustw o wielkiej wartości na szkodę legnickiego banku, a także przestępstwa przeciwko dokumentom i obrotowi gospodarczemu. Zarzuca się im również wyłudzanie kredytów lub pomocnictwo do ich wyłudzenia, a niektórym także udaremnianie egzekucji długów. Jeden z oskarżonych ma te same zarzuty, ale nie odpowiada za udział w grupie przestępczej.

Przed sądem oskarżeni duchowni twierdzili, że nie mają praktycznie żadnych źródeł utrzymania, utrzymują ich parafie lub zakon. Tak powiedział np. Ryszard M., który oświadczył, że mieszka na parafii w Dobromierzu i jest na utrzymaniu tamtejszego proboszcza. Ksiądz ten stwierdził, że nie ma żadnego majątku ani nieruchomości. Nie posiada też oszczędności.

Według prokuratury, pieniądze z pożyczek przeznaczano m.in. na spłacanie poprzednio zaciągniętych kredytów i na inwestycje kościelne. Ustalono ponadto, że pieniądze z tych pożyczek przekazywane były na cele inne, niż potrzeby instytucji salezjańskich i trafiały m.in. na konta osób fizycznych i firm, a także na konta zagraniczne np. firm w Nowym Jorku. Inwestowano je np. na giełdzie i w nieruchomości - dodała prokurator.

Jak wynika z aktu oskarżenia - ponad 2 mln zł przeznaczono na spłatę kredytu zaciągniętego przez byłego posła AWS Marka K., skazanego nieprawomocnie na 9 lat więzienia m.in. za wyłudzenia pieniędzy. Ten wątek sprawy prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Pewne kwoty, w tym 30 tys. USD., miały też trafić do nieżyjącego już gangstera Jeremiasza B. pseud. Baranina.

To z całą pewnością jedna z największych afer finansowych w kraju - podkreśliła Krystyna Zarzecka z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, która sprawę badała od 2003 roku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)