PolskaRozpoczął się proces posła Ryszarda Maraszka

Rozpoczął się proces posła Ryszarda Maraszka

Przed Sądem Rejonowym w Lubinie (Dolnośląskie) rozpoczął się proces posła Ryszarda Maraszka, oskarżonego o wyrządzenie trzymilionowej szkody w mieniu banku, którym kierował, zanim został parlamentarzystą. W związku z tą sprawą Maraszek zawiesił swoje członkostwo w SLD.

03.03.2005 | aktual.: 03.03.2005 18:06

Szkoda określona przez prokuraturę - 3,1 mln zł - to łączna wysokość kredytów, jakich udzielono pewnemu przedsiębiorcy, który nie spłacił pożyczek. Miał on otrzymać jeszcze jedną, największą, bo wynoszącą ponad 4,3 mln zł, ale ostatecznie po interwencji wrocławskich pracowników banku nie uruchomiono tych pieniędzy.

Zdaniem wrocławskiej prokuratury, wszystkich kredytów udzielono niezgodnie z procedurami. Zgodnie z aktem oskarżenia, nierzetelny przedsiębiorca nie przedstawiał należytych dokumentów, gwarantujących bankowi spłatę długu.

Wnioski kredytowe posiadały liczne braki formalne i merytoryczne, a mimo to pożyczki były udzielane - powiedział prokurator Robert Mielczarek.

Posłowi zarzucono, że w latach 1998-2000, gdy był dyrektorem oddziału PKO BP w Lubinie, nie dopełnił obowiązków oraz przekroczył uprawnienia. Według prokuratury, nierzetelnie weryfikował wnioski kredytowe biznesmena oraz wywierał presję na podwładnych, aby wnioski kredytobiorcy były pozytywnie zatwierdzane.

Maraszek nie przyznał się do winy. Podczas czwartkowej rozprawy składał obszerne, trwające ponad dwie godziny wyjaśnienia, w których punkt po punkcie odnosił się do stawianych mu zarzutów.

Pożyczki nie zostały, według Maraszka, spłacone z powodu wadliwie prowadzonej windykacji. To 3,5-letnia bezczynność banku w ściąganiu długu miała decydujący wpływ na wysokość obecnego zadłużenia - wyjaśniał przed sądem poseł.

Zaprzeczył też, że na udzielanie wbrew bankowym procedurom - jak twierdzi prokuratura - pożyczek Władysławowi M. miała wpływ jego znajomość z tym przedsiębiorcą. Niektórzy inni moi koledzy i przyjaciele nie otrzymali kredytów w banku, którym kierowałem, gdyż nie spełniali warunków do ich uzyskania i mogę podać przykłady takich osób - powiedział Maraszek.

Według niego, "słynne polowania", w których miał uczestniczyć z Władysławem M., "okazały się jednym spotkaniem przy ognisku i to organizowanym przez nadleśnictwo".

Chciałbym podkreślić, że realizowana przez bank strategia nakazywała wręcz intensyfikowanie kontaktów z klientami.(...) Dlatego zdziwiony jestem przyjętą przez autora aktu oskarżenia oceną, że kontakty z Władysławem M. miały charakter kryminogenny - powiedział oskarżony.

Poseł szczegółowo opisywał okoliczności udzielania poszczególnych kredytów dla Władysława M. i popierał swoje słowa przepisami prawnymi i rozporządzeniami, a także regulaminem banku, którym kierował.

Opisując procedurę przyznania jednej ze spółek biznesmena kredytu inwestycyjnego w wysokości 2 mln zł utrzymywał, że wbrew twierdzeniom prokuratury, miał prawo skorygować ocenę wniosku kredytowego przedsiębiorcy w taki sposób, aby ten pożyczkę otrzymał. Na podstawie analizy dokumentacji doszedłem do wniosku, że wydział kredytów krytycznie podszedł do oceny tego wniosku - stwierdził Maraszek.

Poseł nie zakończył w czasie czwartkowej rozprawy składania wyjaśnień i będzie je kontynuował 24 marca.

Poszkodowany bank przed rozpoczęciem procesu wystąpił do sądu z pismem, w którym domaga się orzeczenia wobec Maraszka obowiązku naprawienia szkody w wysokości 3,1 mln zł wraz z odsetkami.

Maraszek był najpierw jedynie świadkiem w sprawie, w której na ławie oskarżonych zasiadły i zostały następnie skazane dwie osoby z kierownictwa lubińskiego oddziału banku - jego byli podwładni.

Oboje skazano na kary jednego roku i ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Elżbiecie S., byłej zastępcy dyrektora filii banku, czyli Maraszka, nakazano zapłacić grzywnę w wysokości 3.600 zł, a Wojciechowi M., b. naczelnikowi wydziału kredytów - kwotę 1800 zł.

Sąd Okręgowy w wyroku z 25 listopada utrzymał orzeczony wobec nich trzyletni zakaz zajmowania stanowisk związanych z rozporządzaniem mieniem. Wyrok jest prawomocny, podlega jedynie kasacji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)