PolskaRozpadł się klub SLD

Rozpadł się klub SLD

W Radzie Miasta Gdańska nie ma już klubu Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Partyjna reprezentacja SLD w gdańskiej radzie przestała istnieć po wczorajszym zawieszeniu członkostwa w klubie przez Marka Polaszewskiego.

06.01.2004 07:40

- Odchodzę, bo Sojusz skompromitował się stanowiskiem, jakie zajął w sprawie Głogowskiego - mówi Polaszewski. Chodzi o Eugeniusza Głogowskiego. W październiku ub. roku podczas szkolenia SLD w Sobieszewie radny Głogowski miał się pobić z Mirosławem Masielem. Reakcja ich partyjnych szefów była szybka. Głogowski został wyrzucony z klubu i z ugrupowania, Masiel ma trzyletni zakaz pełnienia funkcji partyjnych. Na tym się jednak nie skończyło. W grudniu, podczas sesji Rady Miasta Władysław Łęczkowski głosował za siebie i nieobecną Barbarę Meyer (też SLD). W tym wypadku Sąd Partyjny SLD nie zdążył zareagować. Łęczkowski sam zawiesił członkostwo w klubie i w partii. Jego sprawę bada prokuratura.

- Nie niepokoi mnie ta sytuacja. Pod względem merytorycznym członkowie SLD będą nadal działać na rzecz gdańszczan, ale tymczasowo w okrojonym składzie - uspokaja Aleksander Żubrys, szef SLD w Gdańsku. - Zawieszenie, jak wskazuje sama nazwa, jest tymczasowe i wierzę, że w niedługim czasie klub znów będzie funkcjonował.

W wyborach samorządowych w 2002 roku Sojusz Lewicy Demokratycznej uzyskał sześć mandatów radnych. Teraz ma ich trzy. O jeden za mało, by tworzyć klub.

Sąd partyjny SLD pracuje pełną parą. Usunął z Sojuszu Eugeniusza Głogowskiego, zawiesił Władysława Łączkowskiego. Efekt jest taki, że w gdańskiej Radzie Miasta nie ma już klubu radnych SLD, co jednak nie niepokoi liderów tej partii na Pomorzu.

Głogowski odwołał się wczoraj od wyroku sądu. Z kolei Aleksander Żubrys, szef klubu radnych SLD uznał, że może on w nim pozostać do czasu wyjaśnienia sprawy, jednak radny nie skorzystał.

- Jak można wydalać kogoś z partii za nieskrępowane wyrażanie opinii o ugrupowaniu? - pyta Głogowski. Jego zdaniem negatywna weryfikacja oraz wyrok sądu partyjnego od początku były wymierzone przeciwko niemu. Tego samego zdania jest Marek Formela, szef "Głosu Wybrzeża" i jednocześnie członek SLD. - Absurdalne jest uzasadnienie, które mówi o wypowiedziach radnego niezgodnych z linią partii - uważa Formela. - SLD zaczyna się chyba cofać.

Jednocześnie Marek Polaszewski zawiesił wczoraj swoje członkostwo w klubie, żądając wyjaśnienia sprawy Głogowskiego. - Usunięto go za nieskrępowane wypowiedzi o SLD - uważa Polaszewski. - Ja byłem w Sobieszewie i Głogowski, nikogo nie uderzył.

Dzisiaj Zarząd Miejski SLD postanowi, co zrobić w sprawie Polaszewskiego. Zdaniem Jerzego Jędykiewicza, szefa SLD na Pomorzu zaistniała sytuacja nie stanowi większego problemu. - Jest to konsekwentne działanie partii - uważa Jędykiewicz. - Każdy wyrzucony mówi, że to za krytykę. Sojusz nie musi na siłę trzymać się określonej liczby członków klubu, żeby móc sprawnie funkcjonować.

W kuluarach Nowego Ratusza zaczyna się tymczasem mówić o możliwości powstania nowego klubu radnych. Mieliby go tworzyć radni niezrzeszeni i ci znajdujący się poza SLD. Jest ich aż siedmioro.

- Nie przeczę, że myślę o tym, dawna, ale z pewnością nie mógłby to być zlepek osób dyscyplinarnie powydalanych z innych ugrupowań - mówi Janusz Kasprowicz OKBB. Na "tak" jest także Eugeniusz Głogowski, choć - jak zastrzega, aby decydować się na taki krok, musi najpierw powstać program, a jego przygotowanie wymaga czasu. Natomiast Maria Małkowska powątpiewa w możliwość współpracy osób tak bardzo różniących się poglądami.

- Odpowiada mi moja niezależność, ale gdyby pojawił się taki pomysł, musiałabym się głęboko zastanowić - mówi radna. Bogdan Oleszek, przewodniczący Rady Miasta sądzi, że możliwość powstania nowego klubu jest teoretycznie możliwa, ale wątpi w połączenie całej siódemki ze względu na zbyt duże różnice poglądowe. - Choć przyznam, że taka sytuacja usprawniłaby pracę rady - uważa Oleszek.

Katarzyna Włodkowska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)