"Rozmowa z gen. Błasikiem nie była przyjemna dla pilota"
Na pewno na lotnisku Okęcie była rozmowa gen. Błasika z kpt. Arkadiuszem Protasiukiem. I nie była przyjemna dla Protasiuka - powiedział w programie "Kontrwywiad" na antenie RMF FM mec. Andrzej Werniewicz, pełnomocnik żon pilotów Tu-154.
- Na podstawie okoliczności, które miały miejsce po tej rozmowie można sądzić, że dotyczyła ona kwestii, czy dojdzie do wylotu i lądowania w Smoleńsku, czy też nie - oświadczył prawnik.
O tym, że rozmowa nie była przyjemna dla pilota miałoby świadczyć to, że to nie kapitan samolotu meldował prezydentowi gotowość do lotu. - Faktem bezspornym jest, iż to nie kapitan Protasiuk, lecz generał Błasik zgłaszał gotowość samolotu do lotu, a przecież rzeczą normalną jest, że czyni to dowódca statku. W związku z tym można sądzić, iż ta rozmowa była chyba nieprzyjemna dla pana Protasiuka - uważa mec. Werniewicz.
Według prawnika oprócz tej rozmowy istnieje jeszcze jeden dowód na presję wywieraną na pilotów. - Po raz pierwszy dowiedziałem się, żeby dowódca statku pytał się kogoś - bez względu na to, czy to jest generał, czy to jest prezydent - czy mamy lądować, czy też nie. Czy mamy lądować w Smoleńsku, czy mamy lądować na jakimś lotnisku zapasowym - jaka jest decyzja - powiedział.
Zdaniem mec. Werniewicza załoga Tu-154 nie otrzymała prognoz pogody, które były przygotowane. - Powinny być zarzuty dla osób obsługujących lot do Smoleńska, oni mieli wiedzę o fatalnych warunkach pogodowych, mieli możliwości przekazania informacji załodze tupolewa. Informacji nie przekazano, to mogło być działanie pod presją - podkreślił.
- Gdyby piloci mieli tę wiedzę, do wylotu i lądowania wcale by nie doszło. Komuś zależy na tym, żeby zrzucić winę na pilotów - dodał.