Rozmowa Trump-Putin szansą na koniec wojny? "To melodia, którą wcześniej słyszeliśmy"
Światowe media oceniają, że osiągnięcie pokoju w Ukrainie wydaje się jeszcze bardziej odległe po telefonicznej rozmowie Donalda Trumpa i Władimira Putina. W podobnym tonie wypowiadają się eksperci. – Nie widać żadnego przełomu — mówią.
Donald Trump i Władimir Putin rozmawiali przez telefon w poniedziałek przez około dwie godziny. Pierwsze przekazy po dialogu Białego Domu i Kremla brzmiały optymistycznie.
Donald Trump zapowiedział, że "negocjacje między Rosją a Ukrainą rozpoczną się natychmiast". A odnosząc się do wysiłków na rzecz zakończenia wojny, powiedział w Białym Domu: – Myślę, że mamy duże szanse, aby to osiągnąć. Myślę, że Putin tego chce – deklarował.
Z kolei Putin powiedział po rozmowie z Donaldem Trumpem, że Rosja jest gotowa pracować nad memorandum z Ukrainą, które zawierałoby zawieszenie broni. Według Putina trzeba znaleźć najskuteczniejszą drogę do pokoju i "sprawiedliwe kompromisy". Nie powiedział jednak, jak powinny one wyglądać.
Co czeka Rosję, jeśli dalej będzie walczyć? "Nie jest w stanie przetrwać"
Ale już w poniedziałek wieczorem w rozmowie telefonicznej z europejskimi szefami państw i rządów mieli oni odnieść wrażenie, że prezydent USA nie był gotów do zmuszenia przywódcy Kremla poprzez wywieranie większej presji, by zasiadł stołu negocjacyjnego. Ich zdaniem Putin nie zrezygnował ze swoich postulatów z początku wybuchu wojny w 2022 r. - "wyeliminowania podstawowych przyczyn kryzysu". Kreml rozumie przez to m.in. rezygnację z natowskich ambicji, demilitaryzację i "denazyfikację" Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według światowych mediów przekaz obu przywódców to jedno, ustalenia drugie.
"Putin chce pokoju, ale tylko na warunkach, które byłyby dla Ukrainy nie do zaakceptowania jako niepodległego państwa" – uważa amerykańska stacja CNN. Jej zdaniem rozmowa jedynie uwypukliła różnice między stronami i pokazała, jak daleko jesteśmy od osiągnięcia pokoju.
Podobne komentarze pojawiły się we wtorek w niemieckiej prasie. "Trump przyjmuje mniej więcej stanowisko Putina, który nie chce zaprzestać walki, ale zawsze oferuje negocjacje" – ironizuje "Der Spiegel".
Z kolei tygodnik "Die Zeit" podkreśla, że każdy, kto miał nadzieję, że Donald Trump mimo wszystko wywrze presję na Rosję, jest rozczarowany. "Negocjacje w sprawie Ukrainy znajdują się na tym samym etapie, co kilka miesięcy temu" – czytamy.
W podobnym tonie wypowiadają się w rozmowie z Wirtualną Polską eksperci.
- Nie widzę żadnego przełomu po rozmowie Trumpa z Putinem. Wydaje się, że nadal rosyjski przywódca ogrywa wszystkich, a głównie amerykańskiego prezydenta. I bierze na przetrzymanie. Udaje, że jest gotów do rozmów, ale właściwie nic z tych rozmów nie wynika. Przecież co dopiero miały się odbyć rozmowy w Stambule z udziałem Putina, Trumpa i Zełenskiego. I do nich nie doszło – mówi WP prof. Tomasz Płudowski, amerykanista z Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie.
Jego zdaniem, Trump nadal stawia na handlową stronę rozmów z Putinem.
- Takie było jego podejście od samego początku. Myśli, co mógłby mieć ze swojego zaangażowania w zakończenie wojny. Tak było w przypadku Ukrainy. Szybko podchwycił pomysł, który podsunął mu Wołodymyr Zełenski, czyli wykorzystania surowców ziem rzadkich. Jeśli więc robi to w stosunku do kraju, który ma na głowie obronę przed agresorem, to tym bardziej będzie robił interesy z Rosją – mówi nam amerykanista.
W jego ocenie Trump coraz bardziej tworzy narrację, że nie ma nic wspólnego z wojną i to nie jest jego odpowiedzialność.
- Wszystko na wypadek gdyby nie udało się zakończyć negocjacji sukcesem. A jak widzimy, wiele na to wskazuje. Próbuje obarczyć odpowiedzialnością za wojnę Demokratów. Odpowiedzialność jednak spada na niego, tym bardziej że obiecał zakończenie wojny – ocenia prof. Tomasz Płudowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trump doprowadzi do pokoju? "Skupia się na sprawach drugorzędnych"
Z kolei jak zauważa pochodzący z Krymu politolog Nedim Useinow, ustalenia po telefonicznej rozmowie obu przywódców wyglądają na tę samą melodię, którą wcześniej słyszeliśmy.
- Putin cały czas prowadzi grę z Trumpem. Mówi mu, że "jest zainteresowany pokojem, ale…" I przedstawia cały czas długą listę warunków. Niestety, ale Trump nie jest specjalistą od Rosji. Nie rozumie natury żądań Kremla. Trump zakłada, że celem dwóch stron jest dobicie targu. Ale Putin nie chce dobijać targu. Najwyraźniej jego doradcy boją się uzmysłowić mu prawdę, do której emocjonalnie amerykański prezydent jeszcze nie dojrzał – mówi WP Nedim Useinow, ekspert z think tanku The German Marshall Fund of the United States (GMF).
W jego ocenie, w podejściu Trumpa jest bardzo dużo improwizacji, wiary w swoją intuicję, genialne pomysły i taktykę.
- Tyle że nie znając się dobrze na Rosji i nie dopuszczając do głosu doświadczonych doradców, przez to jest trochę cały czas na smyczy Putina. Rosyjski przywódca mówi: "Ja chcę pokoju" i gra na próżności Trumpa. I po chwili dodaje: "Nie będę rozmawiał z Zełenskim, tylko z tobą. Idź, przemów do rozsądku ukraińskiemu prezydentowi, żeby się ugiął. A wtedy ty, w jego imieniu, usiądziesz ze mną przy stole" – komentuje Nedim Useinow.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby w rozmowie telefonicznej Putin powiedział Trumpowi, że w ogóle nie ma co rozmawiać z ukraińskim prezydentem. I, że ustalą warunki między sobą. A Zełenski ma je zaakceptować – uważa politolog z Krymu.
Po rozmowie z Putinem Trump rozmawiał również z Wołodymyrem Zełenskim.
- Poprosiłem go, by nie podejmował żadnych decyzji dotyczących Ukrainy bez udziału Ukrainy – powiedział później Zełenski. Dodał, że Ukraina nie wycofa swoich wojsk z własnych terytoriów i nie przyjmie rosyjskiego ultimatum.
Zełenski powiedział, że rzeczywiście możliwe jest memorandum z Rosją, które miałoby prowadzić do zawarcia porozumienia kończącego wojnę. - Będziemy czekać na rosyjską wersję tego memorandum. Nasze stanowisko jest jasne: chcemy zakończyć wojnę, ale nie znam prawdziwej pozycji Rosjan. Być może oni sami nie wiedzą, czego chcą — dodał Zełenski.
Według rosyjskiej agencji informacyjnej Tass rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow podkreślił, że nie ma ram czasowych na opracowanie memorandum. – Nie ma żadnych terminów i nie może być żadnych – powiedział Pieskow. Dodał, że wszyscy chcą dokonać postępu tak szybko, jak to możliwe, ale "diabeł tkwi w szczegółach". Pieskow powiedział również, że miejsce nowych kontaktów z Kijowem nie zostało określone.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski