Rozmaitości nie chcą "umierać za dwa zdania"
Dyrekcja warszawskiego Teatru Rozmaitości
wraz z reżyserką sztuki "Zszywanie" Anną Augustynowicz zdecydowali
się wykreślić ze spektaklu słowa, które wywołały kilka dni temu
oburzenie radnych Warszawy z Komisji Kultury. Grzegorz Jarzyna
pozostanie na stanowisku dyrektora artystycznego teatru.
"Nie przestraszyliśmy się urzędników. Po prostu nie chcemy
umierać za dwa zdania ze 'Zszywania'. One nie są niezbędne, a
kontekst sztuki bez nich jest nadal taki sam" - powiedział dyrektor naczelny Rozmaitości Michał
Merczyński.
13.05.2004 | aktual.: 13.05.2004 13:06
Cała sprawa rozpoczęła się po poniedziałkowej recenzji w dzienniku "Rzeczpospolita", której autor mocno skrytykował najnowszą premierę "Terenu Warszawa" i przytoczył kilka niecenzuralnych słów, jakie padają w dialogach. Poruszyła ona radnych i spowodowała ostre słowa pod adresem teatru, mimo że nikt z urzędników sztuki nie widział.
Zacytowane przez dziennik fragmenty to m.in.: "- Niedziela należy do Boga. - No to ch... mu w d..., k....". Dalej recenzent przytacza zwierzenia bohatera, który mówi, że pierwszy wytrysk miał dzięki oglądaniu książki o obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.
_ "Komisja zdecydowanie odcina się od bulwersującego przedstawienia i oczekuje działań ze strony prezydenta miasta, które zagwarantują, że w przyszłości nie dojdzie do podobnych ekscesów"_ - napisali radni w oświadczeniu.
_ "Oprócz recenzji, opieraliśmy się też na relacji osób, które były na spektaklu. Cytaty, których użyto, są faktem. Oczywiście, można dyskutować, czy powinno się bez obejrzenia sztuki wydawać oceny, ale z drugiej strony nikt nas na premierę nie raczył zaprosić" -_powiedziała radna komisji kultury Dorota Keller (PO).
Keller podkreśla jednocześnie, że komisja nie chce odwołania dyrektora artystycznego teatru Grzegorza Jarzyny. "Ktoś faktycznie rzucił takie hasło, ale nie taka była intencja całej komisji. Nie uważam, żeby odwoływanie dyrektora było konsekwencją właściwą po kontrowersjach w jednym spektaklu. Nie tędy droga" - uważa radna.
Zmianę na stanowisku dyrektora artystycznego Rozmaitości wyklucza też szef miejskiego Biura Teatrów Janusz Pietkiewicz. "Odwołanie Jarzyny nie jest przez nas absolutnie rozważane. Oceniamy bardzo pozytywnie cały dotychczasowy przebieg projektu 'Teren Warszawa'" - twierdzi.
Dyrektor nie zgadza się również z postulatami radnych, by zmienić system powoływania dyrektorów miejskich scen i utworzyć specjalną komisję (składającą się m.in. z przedstawicieli miasta, środowisk twórczych i niezależnych ekspertów), która wybierałaby ich w konkursach.
"Tryb powoływania dyrektora określa ustawa o działalności kulturalnej. Powołuje go organizator. Radni nie mogą mieć na to wpływu. Mogą jedynie przyjmować pewną linię repertuarową teatru i rozliczać dyrektora z jej realizacji" - przekonuje Pietkiewicz.
Teatr Rozmaitości postanowił nie zaogniać sytuacji. "Nie chcemy niepotrzebnego konfliktu. Rozumiem poruszenie osób, które przeczytały tylko te kilka zdań. Może ja też czułbym się poruszony. Kto widział cały spektakl wie, że nie jest on po to, by afirmować tego typu wypowiedzi. Raczej je piętnuje" - mówi dyrektor Merczyński.
Jednocześnie jednak przypomina radnym: "To nie jest 1 Program telewizji publicznej o godz. 18, tylko spektakl w Rozmaitościach, które ma swoją publiczność, znającą tą estetykę i język. Jest nie w porządku wyciąganie tych dwóch zdań całkowicie z kontekstu".