ŚwiatRozłam wewnątrz białoruskiej opozycji?

Rozłam wewnątrz białoruskiej opozycji?

"Radykałami" nazwał swoich kolegów Mikołę Statkiewicza, Andreja Sannikawa i Witala Rymaszeuskiego ekskandydat na prezydenta Białorusi Jarosław Romańczuk. Wraz z nimi brał udział w niedzielnym wiecu opozycji w centrum Mińska. Został on brutalnie rozgoniony przez rządowy specnaz.

Rozłam wewnątrz białoruskiej opozycji?
Źródło zdjęć: © PAP

- Sprowokowali oni zamieszki, które doprowadziły do próby zajęcia budynku rządu. Ja, jako kandydat na prezydenta Jarosław Romańczuk, osądzam zachęcanie do działań, które naruszają pokojowy charakter masowych akcji. Zagrożone okazało się życie tysięcy ludzi - oświadczył jeden z liderów białoruskiej opozycji.

Oświadczenie szybko podchwyciły białoruskie media państwowe, które ostro krytykują powyborcze protesty w stolicy Białorusi. W rozmowie z niezależną gazetą "Nasza Niwa" Romańczuk wytłumaczył swoje oświadczenie, które przygotował dziś w nocy, w ten sposób: - Poinformowano mnie o planowanym przez władze zlikwidowaniu partii politycznych, przedstawiciele których wieczorem 19 grudnia brali udział w organizacji akcji protestu. Żeby uratować sytuację, wydałem to oświadczenie - tłumaczy się wiceszef Zjednoczonej Partii Obywaleskiej.

Na specjalnej konferencji prasowej były kandydat, Polak z pochodzenia wyglądał na bardzo zmęczonego i zastraszonego. W nocy we własnym mieszkaniu zatrzymano szefa jego partii Anatola Labiedźkę, którego według relacji rodziny pracownicy służb "niemal wynieśli na rękach".

Sam Romańczuk tydzień przed wyborami miał wypadek drogowy - jego samochód zderzył się z autem prowadzonym przez milicjanta. Kandydat uszedł z życiem dzięki poduszkom bezpieczeństwa. Tego samego dnia i na tej samej trasie pod miastem Homel wypadek miał inny kandydat na prezydenta Wital Rymaszeuski. Wprost na samochód, którym wracał po spotkaniu z wyborcami, na dużej prędkości pędziła ciężarówka bez numerów rejestracyjnych. Kierowcy udało się uniknąć zderzenia, zjeżdżając na krawędź jezdni.

Wital Rymaszeuski został w niedzielę aresztowany w drzwiach szpitalu, w którym udzielano mu pomocy w związku z brutalnym pobiciem podczas akcji protestu przeciw sfałszowanym wyborom. Cały czas przebywa w areszcie. Według ostatnich danych, ogółem w związku z protestami milicja i KGB zatrzymała w Mińsku 639 osób.

Z Mińska dla Wirtualnej Polski Aleh Barcewicz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)