Rózgi na... erotyczne igraszki
Od 50 do 300 koron, czyli od ok. 7 do 42
złotych, kosztują sprzedawane w poniedziałek wielkanocny na moście
Karola w Pradze pomlazki - rózgi plecione z wierzbowych witek,
przyozdobione kolorowymi wstążkami.
21.04.2003 16:40
Pomlazkami - zgodnie ze starą czeską tradycją - w poniedziałek wielkanocny bije się po łydkach kobiety, aby dodać im zdrowia i urody, odmłodzić oraz aby... zachęcić do erotycznych igraszek.
Kiedyś tradycja nakazywała, aby uderzenie pomlazką zostawiało na nogach kobiet krwawą pręgę. W dzisiejszych czasach przetrwał jedynie symbol, ale na tyle popularny, że pominięcie kobiety traktowane jest przez nią jako obraza lub zniewaga.
Tradycja wielkanocnych pomlazek przetrwała nie tylko w wioskach i małych miasteczkach. Jej renesans obserwuje się także w dużych miastach, gdzie kultywują ją nie tylko Czesi, lecz także - zachęcani przez przewodników - zagraniczni turyści, którzy w tym roku tłumnie odwiedzili Pragę w wielkanocne święta.
W poniedziałek nie należał do rzadkości widok Włochów, Hiszpanów, Niemców i Holendrów uganiających się z pomlazką za kobietami po moście Karola, rynku Starego Miasta i po Placu Wacława.
W Czechach tradycja popularnego w Polsce śmigusa-dyngusa jest praktycznie nieznana. Przed wielu laty na Morawach w wielkanocny poniedziałek wodą polewały kawalerów panny, chcąc odpłacić im za uderzenia wierzbową witką.
W mniejszych miejscowościach przetrwał zwyczaj wielkanocnego "chodzenia po kolędzie". Właśnie w poniedziałek ojcowie z dziećmi chodzą po krewnych i znajomych, aby w zamian za zaśpiewanie wielkanocnej pieśni otrzymać drobny prezent. Najczęściej jest to pisanka, albo tradycyjne domowe specjały wielkanocne: tzw. nadivka, czyli zapiekana w jajku bułka faszerowana jarzynami i wędliną, albo mazanec, czyli maślana bułka drożdżowa z bakaliami.
"Bardzo często władze miasteczek i wiosek wspierają kultywowanie tradycyjnych zwyczajów. Uświadamiają sobie bowiem, że w zalewie zwyczajów z Zachodu bardzo szybko zatraciłaby się kulturowa tożsamość regionu. Niestety, często dzieje się to poprzez komercjalizację poszczególnych zwyczajów, ale lepsze to, niż odsunięcie ich w zapomnienie" - powiedziała etnograf Vlasta Ondruszova. (mp)