Rozbity w Serbii autobus był bez badań technicznych?
Rzecznik Inspekcji Transportu Drogowego powiedział w TVN24, że z kserokopii dowodu rejestracyjnego, którą po wypadku przesłał właściciel rozbitego w Serbii autobusu wynika, że badania techniczne kończyły się 9 lipca. Wymaga jednak sprawdzenia, czy autobus rzeczywiście nie miał aktualnych badań - powiedział Alvin Gajadhur, rzecznik ITD. Zastrzegł: Kserokopia mogła być wykonana wcześniej, w międzyczasie przewoźnik mógł wykonać badania.
Autobus wyjechał z Polski 30 czerwca. Przed wyjazdem był kontrolowany przez policję. Jak informował rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski, 15-letni autokar sprawdzony był pod względem technicznym: funkcjonariusze sprawdzili układ hamulcowy, jezdny, stan ogumienia i oświetlenia. Autobus został dopuszczony do ruchu. 30 czerwca nie mieli jednak podstaw do zatrzymania pojazdu, któremu badania techniczne wygasały 9 lipca.
Wcześniej Główny Inspektor Transportu Drogowego Tomasz Połeć informował, że autokar, który uległ wypadkowi, nie był zgłoszony do bazy danych Biura Obsługi Transportu Międzynarodowego jako autobus używany do przewozów międzynarodowych. Gajadhur dodał, że takie zgłoszenie wpłynęło w piątek ok. godziny 9.00, czyli już po wypadku. Przewoźnik miał jednak 14 dni od rozpoczęcia przewozów międzynarodowych na złożenie takiego wniosku. Będziemy badać tę sprawę - zapowiedział Gajadhur.
Piętrowy autobus wiózł 70 osób, w tym 35 dzieci z Lędzin na Śląsku. Na górnym pokładzie autokaru jechały dzieci wraz z opiekunami, a na dolnym wczasowicze. Poszkodowani wracali z wakacji z okolic Warny w Bułgarii.
Do wypadku doszło przed godziną 7.00 na autostradzie pomiędzy Belgradem a Nowym Sadem. Według wstępnych ustaleń, kierowca stracił kontrolę nad pojazdem, który zjechał z trasy i wpadł do rowu. Zginęło 6 osób. 60 osób zostało przewiezionych do szpitali w Belgradzie i Nowym Sadzie.