PolskaRotfeld: unikałem wielkich deklaracji, zachowałem zimną krew

Rotfeld: unikałem wielkich deklaracji, zachowałem zimną krew

Były minister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld za swój największy sukces jako szefa polskiej dyplomacji uważa zachowanie zimnej krwi podczas kryzysu w stosunkach Polski z Białorusią i Rosją. Według niego, w polityce zagranicznej trzeba unikać "wielkich deklaracji". Jak ocenił, po objęciu MSZ przez byłego ambasadora Polski w Rosji Stefana Mellera, resort ten znalazł się "w dobrych rękach".

03.11.2005 | aktual.: 03.11.2005 21:09

Podsumowując swoją misję kierowania MSZ Rotfeld podkreślił, że "świadomie unikał wielkich deklaracji i 'tromtadracji'".

Niekiedy ludzie mierzą aktywność ministrów spraw zagranicznych częstotliwością składania wielkich deklaracji. Kiedy doszło do napięć z Białorusią i Rosją, postulowano w prasie i telewizji, abym występował, potępiał itd. Uważałem - i nadal tak uważam - że pozyskamy sobie sympatię i autorytet w świecie, jeśli będziemy reagować w sposób dojrzały, spokojny, domagając się od naszych partnerów normalnego postępowania, przestrzegania przyjętych reguł i zasad obowiązujących w stosunkach między państwami - powiedział b. szef MSZ.

Według niego, dzięki takiemu postępowaniu w stosunkach z Rosją "nie pogorszyliśmy, lecz poprawiliśmy swoją sytuację w Europie i w świecie".

Pytany o swoje największe niepowodzenie w okresie, kiedy kierował MSZ, Rotfeld wskazał fiasko ekonomizacji polityki zagranicznej.

Nie zdołałem - podobnie jak wszyscy moi poprzednicy - przekonać partnerów w rządzie, przede wszystkim Ministerstwo Gospodarki, do tego, że czas najwyższy, żeby ekonomizacja polityki zagranicznej nie była pustym hasłem, tylko stała się rzeczywistością - powiedział.

Wydziały Ekonomiczno-Handlowe (WEH) przy ambasadach, które podlegają ministerstwu gospodarki są przeżytkiem z innej epoki. Czas najwyższy, aby ambasadorów rozliczać z promowania państwa w sferze gospodarki. Jednak powinni oni otrzymać instrumenty konieczne do realizacji tego zadania. W tej chwili nie można tego robić, bo tzw. WEH-y są w gestii ministra gospodarki, jak gdyby w Polsce w ciągu 16 lat nic się nie zmieniło i państwo miało nadal monopol handlu zagranicznego - dodał.

Za niepowodzenie uznał również to, że obecność Polski w wielu krajach "rozwojowych", w tym w Chinach i - jak to określił - w "tygrysach azjatyckich" jest podobna do tej, jaka była 30-40 lat temu.

W opinii Rotfelda, przed nowym szefem MSZ stoi pięć priorytetowych zadań. Po pierwsze: utrzymanie dobrych i bliskich stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.

Kilka lat temu niektórzy nazywali nas "koniem trojańskim" polityki amerykańskiej w Europie. Krytykowano Polskę za to, że jest nazbyt proamerykańska. Po kilku latach okazało się, że nie jesteśmy żadnym "koniem", a nasze dobre stosunki z Amerykanami ułatwiają i pomagają nam w kontaktach z całą resztą świata, również wewnątrz Europy, a zwłaszcza w NATO - podkreślił Rotfeld.

Jego zdaniem, szef MSZ powinien też zadbać o to, aby nowa pozycja Polski w UE "była utrwalona, a jeśli się da - umocniona". Byśmy na trwałe znaleźli się w grupie 5-6 państw będących lokomotywą procesu europejskiego - dodał.

Według Rotfelda, nowy szef polskiej dyplomacji powinien "strzec jak źrenicy oka, by stosunki z naszymi sąsiadami - z Niemcami i Rosją - nie były postrzegane jako sprawa historycznie skazana na niepowodzenie".

Ani nie musi, ani nie powinno dojść do napięcia w stosunkach polsko-niemieckich, tylko dlatego, że w Niemczech jest pani Erika Steinbach, która postuluje zbudować Centrum Przeciwko Wypędzeniom. Nie musi też - i nie powinno - dojść do pogorszenia stosunków z Rosją, bo obserwujemy tam nostalgię za imperialną polityką, która należy do przeszłości i albo dlatego, że Rosjanie nie chcą dziś uznać naszych oczywistych oczekiwań i odciąć się od polityki imperialnej stalinowskiej Rosji i ujawnić dokumenty dotyczące zbrodni w Katyniu - mówił.

W stosunkach z Rosją sugerowałbym, by nasze relacje, nie były mierzone jedynie wizytami prezydentów i premierów. Władza jest tylko jednym z kanałów komunikacji między narodami. Dobrze, jeśli takie wizyty się odbywają, ale równie wielką wagę przywiązywałbym do stosunków społecznych - ze środowiskami twórczymi, pisarzami, artystami, naukowcami, uczelniami Rosji - zaznaczył Rotfeld.

Według niego, ważne jest też, aby Polska budowała swoją obecności w całym świecie, "w ramach i na podstawie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Unii".

Kolejnym priorytetem, jest w jego opinii, zwiększenie polskiej aktywności w organizacjach wielostronnych. Polska ma niewykorzystany potencjał w rozwijaniu działań dotyczących nierozprzestrzeniania broni masowego rażeni, ograniczenia zbrojeń, zwalczania przemytu narkotyków, handlu ludźmi i międzynarodowej zorganizowanej przestępczości - podkreślił.

Zdaniem Rotfelda, po objęciu resortu przez b. ambasadora Polski w Rosji Stefana Mellera, MSZ znalazł się "w dobrych rękach".

To bardzo dobra decyzja. Minister Meller ma doświadczenie w dyplomacji. Był ambasadorem w Paryżu i Moskwie. Był wiceministrem. Zna Europę, zna Francję i Rosję, a co najważniejsze - zna dobrze Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Ma wsparcie polityczne premiera - powiedział.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)