Rosyjskie wojska pod granicą Białorusi z Ukrainą. Eksperci mówią o zagrożeniach

Rosyjskie wojska, które gromadzą się na terenie Białorusi przy granicy z Ukrainą coraz bardziej wywołują niepokój Kijowa i państw Zachodu. Jak wynika ze zdjęć satelitarnych Rosjanie są już nie dalej niż 50 km od granicy. Zdaniem ekspertów, celem przerzutu wojsk jest wywarcie presji na Kijów, a w najgorszym scenariuszu, użycie ich do ataku na Ukrainę.

Przerzut jednostek Wschodniego Okręgu Wojskowego do Białorusi ma być pokazem pokazem rosyjskiej siły
Przerzut jednostek Wschodniego Okręgu Wojskowego do Białorusi ma być pokazem pokazem rosyjskiej siły
Źródło zdjęć: © East News | East News
Sylwester Ruszkiewicz

Na opublikowanych zdjęciach, wykonanych przez satelitę firmy Maxar Technologies, widać rosyjskie wojska w pobliżu miejscowości Jelsk, Rzeczyca (w obwodzie homelskim) i Łuniniec (obwód brzeski). Wszystkie są oddalone od ukraińskiej granicy o ok. 50 km.

Według firmy Maxar na lotnisku w Łunińcu znajduje się 15 szturmowców Su-25 oraz system rakietowy S-400. W pobliżu Jelska mają się znajdować wyrzutnie rakiet Iskander.

Przypomnijmy, że od kilkunastu dni na Białoruś, w tym na tereny w pobliżu granicy z Ukrainą, przerzucane są rosyjskie wojska i sprzęt głównie ze Wschodniego Okręgu Wojskowego na Dalekim Wschodzie Rosji. Oprócz kilkudziesięciu pociągów z różnego rodzaju uzbrojeniem na Białoruś dostarczono systemy rakietowe S-400, szturmowce Su-25, 12 myśliwców Su-35S, systemy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S, a także systemy artylerii rakietowej Uragan i rakiety Iskander.

Pokaz siły Putina. Rosjanie się maskują?

- Co prawda na najnowszych satelitarnych zdjęciach nie widzimy dużych ruchów rosyjskich wojsk, ale to nie oznacza, że przy granicy z Ukrainą nic się nie dzieje. Bardzo prawdopodobne, że wojska rosyjskie ćwiczą obecnie "na sucho" – mówi Wirtualnej Polsce Konrad Muzyka, analityk geopolityczny z Rochan Consulting.

I jak dodaje, obecne rozmieszczenie wojsk rosyjskich w południowo-wschodniej części Białorusi sprawia, że są one dogodnie położone w pobliżu czterech dużych obiektów magazynowo-logistycznych i rafinerii w Mozyrzu. Nieoficjalnie, rosyjskie siły miały już się podłączyć do pobliskiego rurociągu.

- Jest to bardzo ważna strategicznie informacja. Rosjanie mają dostęp do magazynów logistycznych w okresie tzw. zagrożenia. To okres, kiedy rosyjskie i białoruskie armie przechodzą mobilizację, przygotowują się do rozpoczęcia operacji, by zadać uderzenie jako pierwsze. Rosjanie wychodzą z założenia, że ten kto pierwszy się zmobilizuje i ten na którego warunkach rozpocznie się operacja militarna, ma większe szanse na końcowe zwycięstwo – mówi nam ekspert.

Jego zdaniem, celem rozpoczynających się 10 lutego rosyjsko-białoruskich manewrów będzie ćwiczenie interoperacyjności wojsk rosyjskich i białoruskich, a także maskowanie przerzutu jednostek na pogranicze ukraińskie.

- Już podczas wcześniejszych manewrów, ćwiczono przerzut sprzętu z terenu Rosji do baz logistycznych przy granicy z Ukrainą. Sprzęt ten prawdopodobnie jest przekazywany jest teraz dalej - na poligony do jednostek operacyjnych.

Cały czas przerzucane są siły z 41 Armii Ogólnowojskowej Rosji, jednostki Wschodniego Okręgu Wojskowego do Białorusi. Ma to pokazać, że Rosja jest w stanie ściągnąć jednostki z wszystkich okręgów wojskowych. Muszą one osiągnąć jednak pełną gotowość bojową, więc jeśli mówimy o ewentualnej konflikcie zbrojnym, bardziej bym się spodziewał możliwej eskalacji pod koniec lutego niż teraz – ocenia Konrad Muzyka.

Zdaniem sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, Rosja w ostatnim czasie wysłała na Białoruś ok. 30 tysięcy żołnierzy i nowoczesny sprzęt wojskowy. – To największy przerzut wojsk do tego kraju od czasów zakończenia zimnej wojny – mówił na początku lutego Stoltenberg.

- To pokazuje jedno, że Rosja zajęła już Białoruś. Dla wszystkich wydaje się to obecnie oczywiste, ale jeszcze do niedawna wyglądało to inaczej. Przed sfałszowanymi wyborami, z Białorusi płynęły komunikaty, że stawiają na niezależność od Rosji. Obecnie Aleksander Łukaszenko oddał kraj w ręce Putina, tylko po to, by utrzymać się u władzy. Pogorszyło to sytuację Ukrainy, która może się obawiać ataku z kierunku Białorusi. Już podczas ćwiczeń Zapad widzieliśmy, że Rosjanie w krótkim czasie są w stanie przerzucić ok 30 tysięcy wojsk. Teraz również nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić podobny ruch – mówi WP gen. Roman Polko, były szef jednostki specjalnej GROM i były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

W jego ocenie Putin nie lubi otwartych konfliktów. - Bardziej sobie ceni gierki w stylu zielonych ludzików, prowokacji, dezinformacji. To mistrz brudnej wojny – ocenia Polko.

Według byłego szef GROM, rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe to pokaz siły rosyjskiego przywódcy.

- Putin cały czas prowokuje, tworzy wrażenie, że jest obecny wszędzie od Morza Bałtyckiego po Morze Czarne, a jeszcze dodatkowo na wyspach Kurylskich. Pręży muskuły, pokazując przy tym potęgę swojej armii. To czego naprawdę możemy się obawiać, a co było już ćwiczone podczas ćwiczeń Zapad, to taktyczne użycie broni jądrowej. Putin testuje tym zachowanie NATO. Teraz, gdyby odszedł z niczym, byłaby to jego osobista porażka. Wbrew zdrowemu rozsądkowi zapewne coś zrobi, żeby rosyjska propaganda mogła sprzedać to, jako jego sukces – mówi WP gen. Roman Polko.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
konflikt rosja-ukrainarosja ukrainabiałoruś
Wybrane dla Ciebie