ŚwiatRosyjskie podwójne standardy

Rosyjskie podwójne standardy

Ładny zwrot "polityka podwójnych
standardów" w ostatnich latach zakorzenił się w słowniku różnych
rosyjskich urzędników. Używany jest on na temat i nie na temat i
zawsze w odniesieniu do zachodnich przywódców - pisze Aleksandr Bogomołow w dzienniku "Nowyje Izwiestia", dodając, że tym razem to Rosja stosuje taką politykę atakując Polskę po niedawnym pobiciu dzieci rosyjskich dyplomatów.

03.08.2005 | aktual.: 03.08.2005 10:40

Stosowanie podwójnych standardów zarzucano to USA, to Wielkiej Brytanii, to Unii Europejskiej, to NATO, to Gruzji i Ukrainie. Listę można wydłużać bez końca. Wewnątrz kraju, zdaniem naszych wybitnych państwowców, takiego problemu nie ma. Choć wydarzenia z początku tego tygodnia naprowadzają na myśli całkiem przeciwne - podkreśla autor.

W Warszawie nieznani skinheadzi pobili dzieci pracowników ambasady rosyjskiej. Okoliczność, oczywiście, oburzająca i godna wszelkiego potępienia. Wrzawa na skraju histerii dyplomatycznej, wzniecona w kręgach krajowej elity, jest uzasadniona - twierdzi Bogomołow. W byłych sojuszników z Układu Warszawskiego buty wytarli wszyscy urzędnicy i deputowani, którzy jeszcze nie zdążyli wyjechać na urlop do siedmiogwiazdkowych hoteli. Państwowe kanały TV w ogóle uczyniły sprawę pobicia w Polsce tematem dnia - dodaje.

W tych samych dniach praktycznie niezauważony został przyjazd do Rosji grupy krewnych rosyjskich marynarzy, którzy już dwa lata siedzą w więzieniu nigeryjskim. Lokalne władze oskarżają ich o przemyt ropy. Historia ta jest mroczna. Malaria, brak czystej wody, ciągłe upały i inne rozkosze tropikalnego więzienia - w takich warunkach obywatele Rosji, którym niczego nie udowodniono, trzymani są już dwa lata - przypomina dziennikarz.

Mało tego, uzupełnia, żonom marynarzy, które z trudem zebrały pieniądze na bilet do dalekiego kraju afrykańskiego, i pojechały tam, by jakoś wesprzeć swoich mężów, ambasada wystawiła rachunek za korzystanie z samochodu i za usługi komunalne.

Podobnych przypadków niestety nie zliczysz. Po tsunami w Tajlandii rosyjska ambasada także nie znalazła środków na pomoc turystom z Rosji, którzy na skutek kataklizmu stracili pieniądze i dokumenty. Tysiące Rosjan, w różnych okresach oszukanych przez firmy turystyczne, mogły całymi tygodniami koczować na lotniskach w Turcji, Bułgarii, Hiszpanii, oczekując aż najbliżsi w Rosji zbiorą pieniądze na bilet powrotny. Ambasady nie mogły ich żywić, bo nie mają odpowiednich funduszy.

Nawiasem mówiąc, bywają przypadki, gdy pieniądze się znajdują, a państwo staje po stronie swoich obywateli, którzy popadli w tarapaty. Dzieje się tak w dwóch przypadkach: albo są to nie całkiem pospolici obywatele albo ograniczenie praw Rosjan staje się dobrym pretekstem do "napaści" na nieprzyjazny kraj - podkreśla Bogomołow. Wszyscy pamiętamy, jakie burze rozgorzały, gdy w Szwajcarii aresztowano wysoko postawionych obywateli Rosji Borodina i Adamowa. Albo jak rozłożono czerwony kobierzec w związku z powrotem do kraju na pokładzie samolotu specjalnego dwóch obywateli w pagonach, których sąd w Katarze uznał winnymi zabójstwa eks-prezydenta Iczkerii (Czeczenii) Zelimchana Jandarbijewa.

Jest bardzo wygodnie dziobać Polskę, która w czasie "pomarańczowej rewolucji" poparła "antyrosyjskiego" Juszczenkę. Równie wygodnie jest "wyrażać zdecydowany protest" wobec Gruzji, Wielkiej Brytanii, Ukrainy, krajów nadbałtyckich, tejże Ukrainy, gdy tam dzieje się coś nie tak z naszymi obywatelami - pisze Bogomołow. Ci sami obrońcy praw człowieka z Dumy jakoś tak wszyscy razem mają zamknięte usta, gdy w zasobnym w złoża gazu Turkmenistanie, uciskane są dziesiątki tysięcy Rosjan - zwraca uwagę rosyjski dziennikarz.

W brytyjskim MSZ już od kilku stuleci istnieje świetna praktyka. Dla konsulatów tego kraju obiektem, na który kierowane są wszystkie siły, jest własny obywatel. ... Ale tak jest w Wielkiej Brytanii. A tam, jak nam regularnie donosi telewizyjny program "Wremia", trwa karnawał polityki podwójnych standardów. Pewnie dlatego, brytyjskiego doświadczenia Rosja nie zamierza kopiować. A szkoda - konkluduje Aleksandr Bogomołow.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)