Rosyjski polityk pochwalił burdy chuliganów. Kubiciel: może dojść do eskalacji działań ze strony kibiców
Wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy Igor Lebiediew stwierdził, że nie widzi nic złego w walkach kibiców. "Jest wręcz przeciwnie. Nasze chłopaki to zuchy. Tak trzymać!" - napisał na Twitterze o zachowaniu Rosjan podczas Euro 2016. - To jest skandaliczna wypowiedź. To jest pochwała tego, co się wydarzyło, a doszło do łamania prawa. Daje ona zielone światło kibicom, a powinno nastąpić napiętnowanie każdego aktu chuligaństwa - powiedział w #dziejesienazywo były rzecznik KGP Mariusz Sokołowski. Z kolei ekspert ds. bezpieczeństwa imprez masowych Krzysztof Kubiciel dodał, że po takiej wypowiedzi przewodniczącego Dumy "może dojść do eskalacji działań ze strony kibiców".
15.06.2016 | aktual.: 15.06.2016 15:14
- Mam wrażenie, że służby francuskie są trochę zaskoczone skalą bójek oraz demonstracji. W Polsce rzeczywiście było bezpieczniej i spokojniej niż we Francji. Były tylko dwa wydarzenia newralgiczne. 12 czerwca, kiedy był mecz Polski z Rosją, chuligani rosyjscy przyjechali w dużej liczbie i próbowali umówić się na bijatykę z polskimi pseudokibicami. Cztery dni później, przy okazji meczu Rosji z Grekami, również doszło do zamieszek, ale były one znacznie mniejsze. Polska policja była przygotowana, bo korzystaliśmy z doświadczeń niemieckich, austriackich i szwajcarskich - powiedział Sokołowski.
- Kiedy Polska przygotowywała się do Euro 2012, to nasze służby uczyły się od Niemców na MŚ w piłce nożnej w 2006 roku. Dopiero po dwóch latach przyznali się, że każdego dnia zatrzymywali ok. 500 osób w związku z różnego rodzaju burdami - zdradził były rzecznik policji.
Dodał, że według jego wiedzy, "Anglicy przekazali informacje o kilku tysiącach kibiców, których nie powinno się wpuścić do Francji". - W Polsce w czasie Euro 2012, były listy osób, których nie wpuszczamy. Trudno mi powiedzieć, czy Rosja przekazała Francji taką listę, oraz czy w ogóle ją prowadzi - powiedział Sokołowski.
Z kolei jak powiedział Krzysztof Kubiciel, "Francuzi musieli wiedzieć, kto z Rosji do nich przyjedzie". - Kibice rosyjscy musieli aplikować po wizy, więc pozostała jeszcze tylko kwestia obserwowania tych grup - wyjaśnił.