Rosyjski najemnik po stronie Ukraińców. Pierwsze takie śledztwo
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wszczął śledztwo przeciwko rosyjskiemu nacjonaliście Romanowi Żeleznowowi, którego oskarża o udział w walkach po stronie sił ukraińskich na wschodzie kraju w składzie ochotniczego batalionu Azow.
Komitet Śledczy ocenił to jako "udział najemnika w konflikcie zbrojnym lub działaniach wojennych", za co w Rosji grozi od trzech do siedmiu lat pozbawienia wolności. Za oskarżonym wysłano list gończy.
Jest to pierwszy w Rosji proces o najemnictwo. Niektóre media pytają, czy teraz Komitet Śledczy zwróci także uwagę na rosyjskich ochotników walczących w szeregach prorosyjskich separatystów, co oficjalnie przyznają władze Rosji. Rosyjskie media podają, że za udział w konflikcie na wschodzie Ukrainy otrzymują oni co najmniej 60 tys. rubli miesięcznie (1,5 tys. dolarów).
Według KŚ 25-letni Żeleznow, znany w środowisku skrajnych nacjonalistów jako "Zuchel", przyjechał na Ukrainę 9 lipca. Po przeszkoleniu został skierowany do batalionu Azow, w szeregach którego walczy do dzisiaj. Komitet Śledczy utrzymuje, że dostaje on za to około 12 tys. rubli (300 USD) miesięcznie.
O przyjeździe Żeleznowowa na Ukrainę w lipcu informowały tamtejsze media. Podawały one, że na lotnisku w Kijowie witało go około 20 aktywistów skrajnie nacjonalistycznego Prawego Sektora. Przekazywały też, że "Zuchel" jest prześladowany w Rosji za swoje proukraińskie poglądy.
Antyfaszystowski serwis internetowy StreetMob twierdzi, że Żeleznow jest członkiem i ideologiem neonazistowskiej formacji WotanJugend. Uważany jest za współpracownika jednego z liderów rosyjskiej skrajnej prawicy Maksima Marcinkiewicza "Tesaka", odsiadującego wyrok pięciu lat łagru za sianie nienawiści i poniżanie godności ludzkiej.
Batalion Azow zaprzecza, jakoby Żeleznow był jego bojownikiem.