Rosyjski minister kultury zaskoczony przez dziennikarkę TVP. "Ten generał zabił mojego dziadka"
• Rosyjski minister kultury udzielił wywiadu telewizji TVP Info
• Rozmowa dotyczyła trudnych relacji polsko-rosyjskich
• Poruszono temat usuniętego popiersia generała Czerniachowskiego
• Prowadząca program powiedziała, że wspomniany dowódca zabił jej dziadka
28.01.2016 | aktual.: 28.01.2016 14:34
Rosyjski minister kultury odwiedził w środę Muzeum Byłego Obozu Zagłady w Sobiborze. Władimir Medinski, który jest także szefem Rosyjskiego Towarzystwa Historyczno-Wojskowego, w związku z zaproszeniem polskich władz, zapoznał się z projektem budowy Muzeum - Miejsca Pamięci w Sobiborze. Wieczorem był gościem programu "Studio Wschód" w TVP Info.
Rozmowa dotyczyła relacji polsko-rosyjskich i wspólnej, trudnej historii. Prowadząca program Maria Przełomiec pytała ministra, "dlaczego Rosjanom tak trudno zrozumieć, że pomniki Armii Czerwonej dla Polaków niekoniecznie są pomnikami wyzwolicieli, a raczej przedstawicieli narzuconej władzy"?
- Obawiam się, że gdyby nie było tych 600 tys. radzieckich żołnierzy, którzy ginęli w Polsce, to po prostu nie byłoby Polski i Polaków. Niemiecka idea nie zakładała istnienia ani polskiej państwowości, ani polskiego narodu. Tak samo jak nie dawała miejsca istnienia Rosjanom - wyjaśniał Medinski.
- Próba nakreślenia różnicy pomiędzy pomnikiem dla żołnierza, a nagrobkiem, które dzielą 20 metrów, jest bez sensu - tłumaczył minister. - A co pan powie o pomniku generała który mordował przywódców polskiej Armii Krajowej? - zapytała dziennikarka, wyjaśniając, że chodzi o Iwana Czerniachowskiego i jego pomnik w Pieniężnie.
Medinski odpowiedział, że generał nigdy nie mordował liderów AK. - Przepraszam, zabił mojego dziadka - odpowiedziała Przełomiec. - Z pistoletu go zastrzelił, czy może aresztował? - dopytywał rosyjski minister. - Nie, aresztował w Miednikach - wyjaśniła prowadząca program. Medinski wyraźnie nie wiedział, jak ma się zachować.
Pomnik "kata AK"
Pomnik w Pieniężnie zbudowano w latach 70. niedaleko miejsca, gdzie sowiecki dowódca został śmiertelnie ranny podczas operacji wschodniopruskiej. Zginął 18 lutego 1945 r., pochowano go w Wilnie. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości jego szczątki przeniesiono na cmentarz w Moskwie. Wileński pomnik generała zabrano natomiast do rosyjskiego Woroneża.
Metalowe popiersie dowódcy Armii Czerwonej, nazywanego "katem Armii Krajowej", usunięto z pomnika w Pieniężnie na Warmii 17 września ub. roku, w 76. rocznicę napaści sowieckiej na Polskę. Od tego czasu władze miasta deklarowały, że są gotowe przekazać obiekt stronie rosyjskiej.
Kilka dni temu władze Pieniężna zgodziły się przekazać przedsiębiorcy z Magnitogorska na Uralu popiersie zdemontowane z pomnika sowieckiego generała Iwana Czerniachowskiego. Wcześniej przejęcie obiektu proponowano ambasadzie rosyjskiej, która nie odpowiedziała na tę ofertę. Jak informuje rozgłośnia Echo Moskwy zdemontowany w Polsce monument znajdzie miejsce w muzeum na Uralu.
Decyzje lokalnych samorządów o likwidacji lub przenoszeniu tzw. pomników wdzięczności Armii Czerwonej za każdym razem budzą ostre reakcje Rosji, która twierdzi, że narusza to międzyrządową umowę z 1994 r. o grobach i miejscach pamięci. W ocenie strony polskiej ta umowa odnosi się jedynie do cmentarzy i miejsc pochówku. Natomiast "symboliczne pomniki sowieckie", gdzie nikt nie jest pochowany, znajdują się w gestii władz lokalnych i zgodnie z określonymi procedurami można je demontować.