Rosyjski milioner o protestach przeciwko Putinowi. "Mają sens"
- Organizowanie protestów na ulicach Rosji ma sens. To pozwala ludziom zrozumieć, że ich opinia na temat władzy, nie jest zupełnie odosobniona – powiedział podczas Global Media Forum w niemieckim Bonn Michaił Chodorkowski.
20.06.2017 | aktual.: 20.06.2017 07:38
Michaił Chodorkowski to przedsiębiorca, który w 2004 roku uznany został najbogatszym człowiekiem w Rosji. Gdy popadł w konflikt z prezydentem Władimirem Putinem, rok później sąd skazał go na 10 lat łagru za domniemane przestępstwa gospodarcze. Chodorkowskiego ułaskawiono w 2013 roku. Biznesmen wyszedł na wolność i natychmiast wyjechał za granicę.
W poniedziałek był gościem 10. edycji międzynarodowej konferencji dla dziennikarzy Global Media Forum organizowanej przez Deutsche Welle.
- Rosja potrzebuje zmian. Wraz z moimi kolegami chcemy pomagać temu krajowi w drodze do demokracji – mówił Chodorkowski. Jak dodawał, ważne jest więc pokazanie jak największej liczbie rosyjskich obywateli, że "istnieje realna szansa odejścia od państwa niedemokratycznego".
Wielkie państwo, jeden "wódz"
Podkreślał, że Rosja to ogromne i zróżnicowane państwo. – O jego losie nie może decydować jedna osoba – podkreślał. Chodorkowski został zapytany, czy jego zdaniem uliczne protesty to dobry pomysł przeciwstawiania się polityce Kremla?
Biznesmen odpowiedział, że tak, ponieważ wielu Rosjanom wydaje się, że "są sami". – Protesty pozwalają ludziom zrozumieć, że ich opinia na temat władzy, nie jest zupełnie odosobniona – ocenił. Dodał, że w Rosji brakuje wyraźnej alternatywy dla obecnie rządzących. - To dlatego Putin cieszy się aż tak wysokim poparciem - stwierdził biznesmen.
Gigant naftowy doprowadzony do bankructwa
Jak to możliwe, że wpływowy krytyk Władimira Putina, po odsiedzeniu w łagrze 8 lat, został wypuszczony na wolność? W 2014 roku w rosyjskim Soczi miały odbyć się zimowe igrzyska olimpijskie. Chcąc zrobić dobry gest i złagodzić krytykę międzynarodowej opinii publicznej, w 2013 roku Putin ułaskawił Chodorkowskiego.
Warto przypomnieć, że w 2004 roku biznesmen został uznany najbogatszym człowiekiem w Rosji jako prezes koncernu naftowego Jukos. Po aresztowaniu firmę doprowadzono do bankructwa, znacjonalizowano, a większość aktywów przekazano Rosnieftowi - koncernowi naftowemu kierowanemu przez Igora Sieczyna, jednego z najbliższych współpracowników Putina.
W Global Media Forum poświęconym różnorodności i tożsamości bierze udział niemal 2 tys. przedstawicieli mediów ze 130 krajów świata. Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. sekretarz generalny Parlamentu Europejskiego Klaus Welle, jedna z inicjatorek amerykańskiego "Marszu Kobiet" Carmen Perez, czy niemiecka minister gospodarki i energii Brigitte Zypries.