Rosyjski eseista drwi z Polski: wciągający serial na poziomie domków z kart
• "Dlaczego Polska się sputynizowała?" - pyta rosyjski eseista Andriej Połonski
• W obszernym tekście na portalu Gazeta.ru analizuje on procesy zachodzące w Polsce
Przy okazji drwi z naszego kraju, nazywając wydarzenia ostatnich tygodni "wciągającym serialem na poziomie domków z kart".
W opinii Połonskiego, jeszcze wczoraj Polska służyła Rosji za dobry przykład demokracji, w której funkcjonują diametralnie różne opcje polityczne, poglądy i stanowiska. - To, co dzieje się teraz, przypomina wybuch w pojemniku na śmieci - twierdzi rosyjski eseista. Przypomina, że wybory w Polsce wygrała partia Prawo i Sprawiedliwość, która dostała mandat do utworzenia rządu.
Publicysta tłumaczy rosyjskiemu czytelnikowi, że na stanowisku premiera Ewę Kopacz, "przypominającą zawsze wesołą nauczycielkę", zastąpiła Beata Szydło - "kobieta o stalowym wzroku, jaki spotyka się u wykładowców akademii FSB".
Dalej opisuje skład personalny nowego rządu i polityczne zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego. - To stało się przyczyną niewidzianej do tej pory fali protestów społecznych, do bólu przypominających rosyjską akcję białych wstążeczek - przekonuje Andriej Połonski. Według niego wszystkiemu, winna jest partia Donalda Tuska, która "sprawując rządy przekształciła się w swojego rodzaju odpowiednik Jednej Rosji - ludzi wierzących, że Polska należy się tylko im".
Rosyjski eseista stwierdza, błędnie nazywając media publiczne - państwowymi, że już na początku 2016 roku większość parlamentarna przyjęła ustawę wygaszającą pełnomocnictwa szefów "państwowych mediów" i formułuje nieprawdziwą tezę, że dokument ten znacząco ogranicza prawa dziennikarzy. - I choć z punktu widzenia Rosji te spory konserwatystów z ultrakonserwatystami mogą wydawać się zabawą w parlamentarnej piaskownicy, w jeszcze póki co wolnym kraju, to jednak tak nie jest, bo tam władzę w sposób demokratyczny dostali ludzie, na których demokracja może się zakończyć - stwierdza Andriej Połonski.
Na koniec zauważa, że mimo wszystko Polacy mają powody do optymizmu, bowiem już za cztery lata będą mogli wnieść poprawki do swojej politycznej teraźniejszości. Natomiast, jak dodaje Połoński, rosyjscy politycy, czy to opozycji czy obozu władzy, mają powód do rozmyślań.