Rosyjski dziennikarz Szeremiet zatrzymany w Mińsku
Milicja w Mińsku zatrzymała znanego
rosyjskiego dziennikarza telewizyjnego Pawła Szeremieta. Jak
informowały media w Rosji powołując się na Ministerstwo
Spraw Wewnętrznych Białorusi, Rosjanin z komendy został
przewieziony do szpitala.
25.03.2006 | aktual.: 25.03.2006 21:05
Według jednego z liderów rosyjskiego Sojuszu Sił Prawicy (SPS) Borisa Niemcowa, Szeremieta pobili milicjanci.
Szeremiet jest znany z krytykowania Alaksandra Łukaszenki. Był m.in. współautorem książki "Przypadkowy prezydent". W 1997 roku spędził kilka miesięcy w więzieniu w Grodnie, oskarżony o "naruszenie białoruskiej granicy państwowej", co miało nastąpić podczas kręcenia reportażu o nieszczelności granicy białorusko- litewskiej. Został zwolniony po osobistej interwencji w Mińsku ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna.
W 2004 r. jako dziennikarz rosyjskiej telewizji publicznej ORT Szeremiet relacjonował wybory parlamentarne i referendum na Białorusi, które pozwoliło Alaksandrowi Łukaszence ubiegać o kolejną kadencję prezydencką. Został wtedy napadnięty, a potem zatrzymany i oskarżony o chuligaństwo, po czym po trzech dniach niespodziewanie wypuszczony.
Teraz białoruski resort spraw wewnętrznych podał, że dziennikarza zatrzymano w sobotę, gdyż "niecenzuralnie wyrażał się o pracownikach organów ochrony prawa". Ministerstwo dodało, że na komendzie "powiedział, że źle się czuje i poprosił o wezwanie lekarza".
Z milicji przewieziono go do szpitala. Lekarze poinformowali, że nie znaleźli żadnych śladów bicia i urazów. Radio "Echo Moskwy" podało natomiast, że na jego twarzy są zadrapania, a do pokoju, w którym leży, milicja nikogo nie dopuszcza.
O tym, że białoruska milicja zatrzymała reportera informowała już w piątek wieczorem jego matka. Zwróciła się z tym bezpośrednio do ambasady Rosji w Mińsku. Tam obiecano jej pomoc.
Boris Niemcow podaje, że dziennikarz był bity już w trakcie zatrzymania. "Zatrzymali go tajniacy i pobili, odebrali telefon komórkowy i wartościowe rzeczy" - powiedział, powołując się na swoje źródła w Mińsku.
Niemcow wyraził też zaskoczenie, że rosyjskie władze dotychczas nie zareagowały na to, co zaszło.