Rosyjska krytyka polskich mediów w stylu Breżniewa
Czyżby Leonid Breżniew zmartwychwstał? Bo
oto usłyszeliśmy jego nieśmiertelne frazy: "Na tle
ogólnoświatowego poparcia dla Rosji w związku z tragedią w
Biesłanie poważnym dysonansem była szeroka kampania antyrosyjska
polskich mediów" - napisano w notatce informacyjnej sporządzonej
przez Biuro Prasowe Kremla, a rozdanej przed spotkaniem
prezydentów Putina i Kwaśniewskiego w Moskwie pisze redaktor
naczelny "Gazety Wyborczej Adam Michnik w komentarzu do wizyty
prezydenta Kwaśniewskiego w Moskwie.
29.09.2004 | aktual.: 29.09.2004 05:53
Podkreśla jednocześnie, że z notatki tej dowiadujemy się również, że "antyrosyjską kampanię popierało wielu oficjalnych przedstawicieli Polski".
Zdaniem Michnika, dziwaczna to notatka, przypominająca do złudzenia ton, w którym Kreml przemawiał do przywódców Czechosłowacji wiosną i latem 1968 roku. Logika tego wywodu jest porażająco prosta: skoro w polskich mediach ukazały się głosy krytyczne pod akcji rosyjskich służb specjalnych i wobec polityki czeczeńskiej Kremla, to mamy do czynienia z "szeroką kampanią antyrosyjską popieraną "przez wielu oficjalnych przedstawicieli Polski".
W ocenie Michnika, ten język insynuacji i pogróżek zna każdy, kto pamięta epokę breżniewowskiego zastoju. Czy kremlowscy stratedzy oczekują teraz dymisji polskich redaktorów i dziennikarzy na wzór tego, co notorycznie ma miejsce w Rosyjskiej Federacji? Czy kremlowscy stratedzy namawiają polskie władze do zakneblowania polskich mediów?" - pyta redaktor naczelny "Gazety Wyborczej". (PAP)