Rosyjska "Gazieta": "Katyń" nas pojedna
"Katyń, który nas pojedna" - tak "Gazieta" tytułuje relację z pierwszego w Rosji
pokazu filmu Andrzeja Wajdy "Katyń", który odbył się w sobotę w
sali kinowej ambasady RP w Moskwie.
Moskiewski dziennik zauważa, że "po warszawskiej premierze obrazu polskie ministerstwo edukacji zaproponowało włączenie go jako obowiązkowego elementu do programu nauczania historii".
"Natomiast w Rosji - na odwrót - "Katyń" przyjęto chłodno. Państwowa telewizja Russia Today, na przykład, uznała, iż film ten "rozpala wrogość" między Rosją i Polską i w ogóle jest zbyt tendencyjny" - pisze "Gazieta".
Dziennik wyjaśnia, że "przyczyną takiej oceny był fragment, w którym radzieccy żołnierze drą polską flagę na onuce".
"Z kolei scenę egzekucji polskich oficerów przez funkcjonariuszy NKWD nakręcono celowo naturalistycznie; trwa co najmniej pięć minut i nie pomija żadnego detalu mordu" - dodaje "Gazieta".
Dziennik zaznacza, że "Wajda za swoje główne zadanie uznał przekazanie prawdy o Katyniu, a na skomplikowaniu stosunków między Polską i Rosją zależało mu najmniej".
"Gazieta" przypomina, że "inicjatorem oficjalnego śledztwa w sprawie Katynia i aktywnym stronnikiem rosyjsko-polskiego pojednania był ówczesny (na początku lat 90. - PAP) doradca prezydenta Rosji (Borysa Jelcyna) ds. politycznych Siergiej Stankiewicz".
"Zdaniem Stankiewicza, reputacja Wajdy w świecie i Rosji jest taka, że film trudno będzie przemilczeć lub uznać za kolejny "antyrosyjski wypad" - pisze dziennik.
"Film Wajdy daje stronie rosyjskiej unikatową możliwość pojednawczego zakończenia debaty wokół Katynia, publicznego powiedzenia kilku uczciwych i odważnych słów" - cytuje "Gazieta" tego byłego kremlowskiego urzędnika, a wcześniej jednego z liderów opozycji demokratycznej w Rosji.
Dziennik dodaje, że "według Stankiewicza, właśnie tak w międzynarodowej praktyce cywilizowane kraje zamykają podobne tematy". (ap)
Jerzy Malczyk