Rosyjscy dyplomaci nie mogą opuścić Iraku?
Amerykańskie siły zbrojne przeszkadzają grupie rosyjskich dyplomatów w opuszczeniu Iraku, podała w poniedziałek agencja Interfax, powołując się na rozmowę z jednym z członków grupy. Więcej szczegółów rosyjska agencja nie była w stanie podać, gdyż zaraz po przekazaniu przez dyplomatę tej informacji, łączność zerwała się.
07.04.2003 | aktual.: 07.04.2003 10:29
Konwój wiozący ewakuowanych z Bagdadu dyplomatów, w tym rosyjskiego ambasadora Władimira Titorienkę, został ostrzelany przez nieznanych sprawców w niedzielę rano, wkrótce po tym, jak na polecenie rosyjskiego MSZ ewakuował się z irackiej stolicy. W poniedziałek ruszył w dalszą drogę do Syrii.
Nie wiadomo, w którym miejscu znajduje się kolumna, która w poniedziałek rano ruszyła z miejscowości Al-Falludża, 40 km od Bagdadu, w stronę granicy syryjskiej. Nie wiadomo też, w jaki sposób Amerykanie mają utrudniać wyjazd.
Łączność z Rosjanami działa tylko w jedną stronę. Dyplomaci dzwonią, korzystając z telefonu satelitarnego. Dodzwonienie się do nich jest niemożliwe.
Według rosyjskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, w poniedziałek rano z Moskwy wyleciał do Damaszku samolot Jak-42, mający zabrać dyplomatów, gdy uda się im dojechać do syryjskiej stolicy. Na granicy na dyplomatów czekają już pracownicy rosyjskiej ambasady w Damaszku.
Wiceminister spraw zagranicznych Aleksandr Sałtanow poinformował w poniedziałek, że w stronę granicy z Syrią jedzie dziewięć osób, zaś w szpitalu w Al-Falludża, pozostały dwie - najciężej ranny dyplomata i inny przedstawiciel misji, który pozostał, by mu towarzyszyć.
Według korespondenta telewizji "Rossija", konwój ośmiu samochodów trafił w rejonie walk pod ogień krzyżowy. Rosja wyraziła w poniedziałek nadzieję, że wkrótce otrzyma w tej sprawie wyjaśnienia od strony irackiej i amerykańskiej.(reb)