Rośnie zagrożenie powodziowe w Czechach
Noc ze środy na czwartek była w wielu miejscach
Czech z powodu rosnącego zagrożenia powodziowego bardzo pracowita.
Znaczny wzrost poziomu wód w rzekach nastąpił zwłaszcza na
południu kraju, ale również w okolicach Pragi i przy granicy z
Niemcami.
30.03.2006 | aktual.: 30.03.2006 12:47
Najpoważniejsza jest sytuacja na rzekach Morawa i Dyja, w których poziom wód cały czas rośnie. Na południowych Morawach minionej nocy ogłoszono stan zagrożenia, który potrwa aż do 12 kwietnia. W godzinach nocnych trwała ewakuacja kilkunastu tysięcy ludzi z Hodonina, Znojma i okolic tych miast.
Poważne zagrożenie wystąpiło również na Łabie w okolicach miasta Usti nad Łabą. O godzinie 7.00 jej poziom wynosił 730 cm, przy czym normalny stan to około dwu metrów. Rzeka w czwartek nad ranem zatopiła nabrzeżne ulice tego miasta. Z powodu rosnącego stanu Łaby trwają przygotowania do ewakuacji miejscowości Hrzensko, gdzie do odwołania zamknięto przejście graniczne z Niemcami.
W środę i przez całą noc na czwartek w Pradze trwały prace związane z montażem panelowych zapór przeciwpowodziowych wzdłuż koryta Wełtawy. W czeskiej stolicy ogłoszono drugi stopień zagrożenia powodziowego.
Wełtawa zalała nadbrzeżne ulice miasta. Istniało również niebezpieczeństwo zalania części praskiego zoo, jednak jak o godzinie 8.00 w Czeskiej Telewizji stwierdził dyrektor zoo, najprawdopodobniej nie będzie to potrzebne.
Władze Pragi po doświadczeniach "powodzi tysiąclecia", która nawiedziła czeską stolicę w roku 2002, za jeden z najważniejszych celów uważają niedopuszczenie do zalania praskiej sieci metra. Scenariusz przeciwpowodziowy zakłada zamknięcie wielu stacji metra w przypadku ogłoszenia w mieście trzeciego stopnia zagrożenia. Ostatnie prognozy rozwoju sytuacji powodziowej na Wełtawie jednak nie przewidują takiej konieczności.
Robert Miklas