Rośnie liczba zgłoszeń kolizji do stołecznej policji
W Warszawie od 1 stycznia liczba zgłoszeń
kolizji na policję wzrosła mniej więcej o 10-20% - ocenia rzecznik prasowy stołecznej policji Marek
Kubicki. Przedstawiciele firm ubezpieczeniowych podkreślają, że
obowiązku niezwłocznego powiadomienia policji o wypadku nie należy
utożsamiać z wezwaniem policji na miejsce zdarzenia.
06.01.2004 | aktual.: 06.01.2004 18:01
Wzrost liczby zgłoszeń jest spowodowany wejściem w życie nowej ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych. Od 1 stycznia tego roku osoba uczestnicząca w każdym wypadku (a nie tylko w najgroźniejszych, jak było poprzednio) objętym ubezpieczeniem OC, musi o nim powiadomić policję.
Kubicki powiedział, że stołeczna policja dojedzie do każdego powiadomienia o kolizji, choć należy się liczyć z wydłużeniem czasu oczekiwania na przyjazd. "Dopóki uczestnicy kolizji tego żądają, przyjeżdżamy na miejsce każdego zdarzenia, niezależnie od tego, czy jest to drobna stłuczka czy większa kolizja" - powiedział Kubicki.
Podkreślił jednak, że kierowcy mogą poprzestać na powiadomieniu policji, jeżeli się co do tego zgodzą, a stłuczka jest drobna. Jednak wiele osób ma wątpliwości, czy kolizja jest na tyle drobna, że zakładowi ubezpieczeń wystarczy sam fakt powiadomienia i żądają przyjazdu policji na wszelki wypadek.
Kubicki powiedział, że każde telefoniczne zgłoszenie kolizji jest rejestrowane i odnotowywane w bieżącej dokumentacji policji.
Jak poinformował rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji, Dariusz Nowak, wprowadzenie przepisu wprowadzającego taki obowiązek miało na celu ograniczenie kilku niekorzystnych zjawisk, w tym wyłudzeń odszkodowań oraz unikania przez niektórych kierowców kary za łamanie przepisów. Jednym z ważniejszych celów była też poprawa skuteczności w łapaniu kierowców nadużywających alkoholu.
Nowak dodał, że policja będzie jeździć na miejsca wypadków, ponieważ jednym z jej zadań jest sporządzenie dokumentów opisujących takie zdarzenie.
Zdaniem dyr. Krystyny Krawczyk z Biura Rzecznika Ubezpieczonych, obowiązku niezwłocznego powiadomienia policji nie należy utożsamiać z wezwaniem policji na miejsce zdarzenia.
"W wielu przypadkach powiadomienie policji zaskutkuje jedynie telefonicznym poinstruowaniem uczestników wypadku o tym jak się powinni w tej sytuacji zachować, w tym jakie dokumenty zgromadzić na miejscu zdarzenia by nie wystąpiły trudności w likwidacji szkody przez zakład ubezpieczeń" - powiedziała Krawczyk.
Zaznaczyła jednak, że będą zapewne i takie zdarzenia drogowe, kiedy przyjazd policji na miejsce będzie konieczny np. gdy są ofiary w ludziach, sprawca szkody nie chce okazać dokumentów itp.
Pytane przez PAP zakłady ubezpieczeń nie widzą konieczności wzywania policji na miejsce wypadku w każdym przypadku. Zdaniem przedstawicieli PZU, uczestnik wypadku ma obowiązek tylko powiadomienia o nim policji, zaś reakcja policji pozostaje poza sferą oceny zakładu ubezpieczeń.
Ewentualna notatka policyjna o tym zdarzeniu jest tylko jednym z wielu dokumentów służących do oceny odpowiedzialności za powstałą szkodę - podkreśliło biuro prasowe PZU.
Warta zapowiedziała, że w drobnych szkodach komunikacyjnych, których okoliczności nie nasuwają żadnych wątpliwości, nie będzie korzystała z uprawnień do ograniczenia wielkości odszkodowania.
Hestia zapowiedziała, że w praktyce w każdym przypadku będzie domagać się informacji, czy policja została poinformowana i będzie to weryfikować. "Jeśli nie będzie zawiadomienia policji, w każdym przypadku indywidualnie zbadamy, czy fakt jej niepowiadomienia miał wpływ na ustalenie odpowiedzialności i rozmiar szkody. Jeśli ustalimy, że miał - wystąpimy z roszczeniem do sprawcy szkody" - zapowiada Hestia.