Rośnie agresja wobec nauczycieli w Wielkiej Brytanii
Rywalizujące ze sobą gangi, bójki, ordynarny język - lista przewinień jest długa, Levenshulme High School w Manchesterze w ostatnim okresie nie była oazą spokoju. Placówka nie jest wyjątkiem, z podobnymi problemami boryka się więcej brytyjskich szkół.
18.09.2013 | aktual.: 19.09.2013 15:01
Przepełnione klasy, obniżający się poziom nauczania, coraz mniej wykwalifikowanych nauczycieli. A w efekcie wzrastająca fala agresji i przemocy. Kamery w szatniach czy łazienkach, instalowane w coraz większej liczbie szkół, są tylko połowicznym rozwiązaniem problemu rosnącej przemocy w szkołach.
Bitwa na szkolnym boisku
„Więcej możliwości, by osiągnąć sukces”. To motto, przyświecające Levenshulme High School w Manchesterze, po wydarzeniach do jakich tam doszło brzmi cokolwiek dwuznacznie. Placówka, w której uczy się niemal tysiąc dziewcząt, nie ma ostatnio dobrej prasy. Rywalizujące ze sobą gangi, wagarowanie, palenie papierosów, wulgarne odzywki do koleżanek i nauczycieli. A także bójki i zastraszanie. Tak wyglądało tu codzienne życie. Co ciekawe, poprzednia kontrola przeprowadzona w październiku ubiegłego roku nie wykazała żadnych nieprawidłowości, szkoła uzyskała wówczas bardzo dobre oceny, a drastyczne pogorszenie dyscypliny nastąpiło w ostatnich miesiącach. W tym czasie z placówki za złe zachowanie wydalono osiem osób, wielokrotnie usuwano też z klasy rozrabiające uczennice – rekordzistkę ponad 80 razy. Co więcej, w ostatniej chwili, dzięki interwencji policji i nauczycieli, zapobieżono walnej bitwie pomiędzy dwoma zwalczającymi się gangami, szykującymi się do starcia na szkolnym boisku.
Kontrola w placówce została przeprowadzona po zgłoszeniu przez jednego z rodziców – po tym, jak dyrekcja ogłosiła plan zakupu iPadów dla każdej uczennicy. Łączny koszt tej inwestycji to 220 tysięcy funtów.
Inspektorzy z rządowej organizacji Ofsted w specjalnym raporcie wystawili szkole najgorsze z możliwych oceny. Zapowiedziano podjęcie radykalnych kroków w celu uzdrowienia sytuacji, jednocześnie zawieszając w wykonywaniu obowiązków dyrektorkę Amandę Thain, która wcześniej była wielokrotnie chwalona za swoją pracę. – Jesteśmy bardzo zdziwieni tym raportem, ponieważ jeszcze do niedawna wydawało się, że wszystko świetnie funkcjonuje. Niestety, zachowanie grupy uczennic miało deprawujący wpływ na ich koleżanki – powiedział jeden z rodziców.
Kijem w nauczyciela
Incydenty na tle chuligańskim, rasistowskim, seksualnym… Problem z narastającą przestępczością jest poważny, dotyczy nie tylko uczniów szkół średnich, ale też podstawowych. Co więcej, w tych ostatnich, do których uczęszczają dzieci w wieku 5–11 lat, jest coraz bardziej widoczny. Według danych Departamentu Edukacji, w roku szkolnym 2010/2011 za ataki na nauczycieli z podstawówek było wydalanych 40 uczniów dziennie, co w skali całego roku daje liczbę 8030. W porównaniu z poprzednimi czterema latami to wzrost o 15 procent. W tym samym roku ze szkół średnich usunięto 6060 uczniów plus dodatkowe 3000 ze szkół specjalnych. Te liczby robią wrażenie, jednak, według związków zawodowych, dane i tak są zaniżone, gdyż wielu nauczycieli pod wpływem presji ze strony przełożonych nie zgłasza takich sytuacji, by nie narażać na szwank reputacji szkoły.
– To porażające statystyki. Problem dotyczy nas wszystkich, całego społeczeństwa. Młodzi ludzie i ich rodzice muszą mieć świadomość, że tego typu zachowania nie będą akceptowane, mówimy „zero tolerancji” dla przestępczości w szkołach – podsumowała Chris Keats, sekretarz generalna nauczycielskiej organizacji NASUWT.
Kto jest winny tej sytuacji? Państwo, szkoła, rodzice? Zapewne wszyscy po trochu. Symptomatyczny jest tu przypadek 4-letniego McKenzie Dunkleya, bodaj najmłodszego ucznia wyrzuconego z klasy przedszkolnej. Chłopak najpierw zaatakował kijem nauczyciela – za to, że ten chciał go odciągnąć od kontaktu ze światłem, które malec z upodobaniem włączał i wyłączał. Potem kopnął nauczycielkę, próbującą załagodzić jego spór z innym uczniem. Kiedy władze oświatowe chciały objąć krewkiego 4-latka specjalnym programem wychowawczym, jego rodzice odmówili twierdząc, że to bardzo spokojne i grzeczne dziecko, które nigdy wcześniej, zanim nie poszło do szkoły, nie sprawiało kłopotów wychowawczych.
Z Londynu dla WP. PL Piotr Gulbicki