Trwa ładowanie...
19-02-2007 08:25

Rosną pokraki!

Młodzież nie chce ćwiczyć. Dyrektorzy sądeckich szkół z coraz większym niepokojem patrzą na zasypujące ich biurka zwolnienia z zajęć wychowania fizycznego – na pół roku, na rok. Alarmują, że rośnie pokolenie z własnego wyboru niepełnosprawne. Bez kondycji, rozleniwione siedzącym trybem życia, "przyrośnięte" do biurek z komputerem, niechętne do jakiegokolwiek wysiłku.

Rosną pokraki!
d10y3si
d10y3si

Puste boiska

- Plaga niećwiczących uczniów jest tym bardziej widoczna, im starsza młodzież. Symptomy tego niedobrego zjawiska widać w gimnazjach, a w liceach problem rośnie – mówi Barbara Porzucek, dyrektor gimnazjum nr 1 w Nowym Sączu. – Rozumiem zwolnienia z powodu na przykład złamań, ale coraz częściej powodem jest alergia. Może rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że program zajęć dostosowuje się do indywidualnych możliwości każdego z uczniów. Alergicy nie powinni wykonywać ćwiczeń szybkościowych, ale to nie znaczy, że nie powinni ćwiczyć w ogóle. Nauczyciele nie mają jednak wyjścia: jeśli lekarz wypisze zwolnienie – trzeba je respektować, nawet jeśli podejrzewają, że „kwit” od lekarza to efekt nalegań ucznia na rodziców, a później rodziców na doktora, który ulega w końcu prośbom i wystawia zaświadczenie. – To prawda. Nawet pomijając zwolnienia lekarskie, problem tkwi również w tym, że rodzice bardzo często zwalniają dzieci z zajęć wychowania fizycznego z bardzo błahych powodów. Efekt jest taki, że dzieci są coraz
słabsze kondycyjnie i w rezultacie nie chce im się podejmować żadnego wysiłku. Wolą posiedzieć przy komputerze – mówi Janusz Pawlik, nauczyciel wf–u w Szkole Podstawowej nr 20 w Nowym Sączu.

Gimnastyka nie jest atrakcyjna

– Te spostrzeżenia potwierdza choćby fakt opustoszałych podwórek czy niektórych boisk. Dawniej było na nich gwarno. Dziś coraz mniej dzieci chce wypoczywać „czynnie”. Nauczyciel podkreśla, że zajęcia wychowania fizycznego to nie „fabryka sportowców”. – To po prostu pracowanie nad nawykiem ruchu, nad kondycją. To jest potrzebne każdemu dziecku – przekonuje.

Włodzimierz Strzelec, także nauczyciel wf–u, a jednocześnie dyrektor Szkoły Podstawowej nr 18 widzi szansę na popularyzowanie ćwiczeń w zapewnieniu szkołom odpowiedniej bazy – lokalowej i sprzętowej, umożliwiającej organizację atrakcyjnych lekcji. – U nas w „osiemnastce” nie jest źle z tą bazą, ale są szkoły z małymi salkami i z kiepskim sprzętem, w których lekcje wf–u oparte przede wszystkim na gimnastykowaniu się nie są dla dzieci i młodzieży atrakcyjne. Musimy iść z duchem czasu. Dziś atrakcyjną propozycją dla dorastającego pokolenia są wyjścia na basen, do siłowni. Byłoby dobrze, gdyby szkoła mogła zapewnić tego rodzaju zajęcia uczniom, których po prostu nie stać na komercyjną ofertę – mówi.

Dyrektor zwraca uwagę na jeszcze jedną przyczynę plagi zwolnień z zajęć wf–u. – Dziewczęta, gdy dorastają, nie chcą ćwiczyć wspólnie z chłopcami. Do czasu aż zrozumieją, że nie ma się czego wstydzić, trzeba byłoby dzielić zajęcia na grupy – mówi. Czego wstydzą się młodzi ludzie? Czasem nadwagi, innym razem czują się gorsi, mniej sprawni od innych. Unikają konfrontacji z rówieśnikami i w rezultacie nie potrafią zrobić pompki czy przebiec kilkuset metrów. Dyrektorzy i nauczyciele zgodnie twierdzą, że tylko najmłodsi garną się do gimnastyki. Ta chęć z wiekiem szybko słabnie. W klasach liceów i techników bywa, że z zajęć wychowania fizycznego nie korzysta ponad połowa uczniów. – To powód do uzasadnionego niepokoju. Bo już w szkole podstawowej niemal wszystkie dzieci zapisane są na gimnastykę korekcyjną – mówi Maria Kogut, dyrektorka Szkoły Podstawowej w podsądeckiej Janczowej. – Gdyby starsi ćwiczyli tak chętnie jak dzieciaki w najmłodszych klasach podstawówki, może nie byłoby później tylu problemów zdrowotnych.

d10y3si

W maleńkiej szkółce w Janczowej nie ma sali gimnastycznej. Ale i bez niej można sobie poradzić. Pani dyrektor przekonuje, że aby zachęcić dzieci do aktywności fizycznej wystarczy fantazja i zaangażowanie nauczycieli. W Janczowej postarano się stół do tenisa. Szkoła szlifuje młode talenty w odbijaniu piłeczki. Szkoda byłoby, aby te zdolne dzieci rozleniwiły się, gdy pójdą do gimnazjów i liceów. Dyrektor II LO w Nowym Sączu widzi rozwiązanie w postawie rodziców. – Powinni u swoich pociech wypracować od najmłodszych lat nawyk do aktywnego spędzania czasu i walczyć z wygodnictwem, z lenistwem. Nie patrzyć z pobłażaniem na niechęć do wysiłku – mówi Tadeusz Orlicz. – Nie warto tych dwóch godzin żałować dla zdrowia. (ik)

d10y3si
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d10y3si
Więcej tematów