Rosjanie okłamali świat
Pijany generał Błasik, czterokrotne podchodzenie do lądowania, lotnisko wyposażone w profesjonalny sprzęt, profesjonalizm kontrolerów z wieży i dobre przekazywanie wiadomości o pogodzie. To największe kłamstwa strony rosyjskiej po katastrofie prezydenckiego tupolewa.
- Pijany generał naciskał na pilotów, by lądowali
Taki komunikat usłyszał cały świat po konferencji prasowej MAK w Moskwie. Rosjanie ogłosili, że jedną z przyczyn katastrofy były naciski szefa sił powietrznych Andrzeja Błasika (†48 l.) na załogę samolotu, żeby lądować za wszelką cenę i że generał miał 0,6 prom. alkoholu we krwi.
- Piloci cztery razy podchodzili do lądowania
To kłamstwo poszło w świat już w pierwszych minutach po katastrofie. A Międzypaństwowy Komitet Lotniczy twierdzi, że załoga tupolewa robiła wszystko, by wylądować w Smoleńsku. Polska komisja wykazała, że załoga usiłowała wyprowadzić maszynę, a pilot wydał komendę: „odchodzimy”.
- Kontrolerzy nie mogli zamknąć lotniska
Według Rosjan, ich kontrolerzy z wieży Siewiernego nie mogli zgodnie z prawem zamknąć lotniska mimo fatalnej pogody. Jednak tuż po katastrofie kontrolerzy sami przyznali, że mogli zamknąć port i odesłać polski samolot gdzie indziej. Ich zeznania zostały jednak przez Rosjan unieważnione.
- Wszystkie urządzenia lotniska były sprawne
Moskwa uparcie utrzymywała, że lotnisko było dobrze przygotowane do przyjęcia polskiej delegacji z prezydentem na pokładzie. Tymczasem ze stenogramów rozmów na wieży wiadomo, że kontrolerzy tracili samolot z ekranów radiolokatora. Także oświetlenie było zepsute, a jedna z radiolatarni – niesprawna.
- Załoga wieży była dobrze przygotowana
Rosjanie od początku osłaniali swoich kontrolerów. Jednak polska komisja ujawniła, że drugi z kontrolerów w całej swej karierze tylko kilka razy przyjmował samoloty Tu-154 i nigdy nie pracował na Siewiernym. W wieży panował bałagan, kontrolerzy nie wiedzieli, co robić i gorączkowo wydzwaniali po instrukcje do Moskwy
- Służby meteo działały bez zarzutu
Autorzy rosyjskiego raportu orzekli, że meteorolodzy ze smoleńskiego lotniska przekazywali dobre dane o pogodzie. Jak jednak zeznali w prokuraturze sami meteorolodzy, prognozę przygotowywali „na oko”, a dane o pogorszeniu nie dotarły do dyżurnych, bo meteorolog... nie zaniósł ich do sąsiedniego budynku
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Mec. Rogalski: Rządowa komisja musi poprawić raport