Wokół wielkiego telebimu zebrało się około 3 tys. osób. W tym, jak podała agencja Itar-Tass, grupa głośnych kibiców moskiewskiego Spartaka. Na plac Maneżowy przybył też mer Moskwy Jurij Łużkow.
Według milicji sytuacja znajduje się pod kontrolą. Na miejscu są oddziały prewencyjne milicji - OMON. Zamknięto stację metra "Ochotnyj riad". W pobliżu placu Maneżowego nie można kupić alkoholu.
Władze Moskwy obawiają się powtórzenia niedzielnych zamieszek, do których doszło po spotkaniu rosyjskiej drużyny z Japonią. Zginęły wtedy dwie osoby, a sto zostało rannych. Zdemolowane zostało centrum miasta. (an)