"Rosja wie, gdzie za granicami szukać baz terrorystów"
Rosja wie, gdzie za swymi granicami
szukać "baz terrorystów", i jest gotowa uderzyć w nie sama, jeśli
sąsiedzi nie zgodzą się jej pomóc - zapowiedział szef
rosyjskiego sztabu generalnego Jurij Bałujewski.
Generał Bałujewski nie sprecyzował, jakich sąsiadów Rosji ma na myśli, lecz, jak pisze Reuters, jego wypowiedź może zmartwić Gruzję, której Moskwa od dawna zarzuca udzielanie schronienia rebeliantom.
Wcześniej w tym tygodniu Bałujewski zagroził uderzeniem na bazy terrorystów w każdym zakątku świata. Oświadczenie takie złożył po tragedii w Biesłanie, gdzie zginęło co najmniej 339 osób.
Rosja, która ma w Gruzji jeszcze dwie bazy wojskowe, od dawna oskarża Tbilisi o udzielanie na swym terenie schronienia czeczeńskim separatystom, którzy dokonują wypadów z Wąwozu Pankisi, leżącego w Gruzji i graniczącego z Czeczenią.
Analitycy utrzymują, że na czarnej liście Moskwy są też Armenia, Azerbejdżan i pięć republik w Azji Środkowej.
Stosunki między Rosją a Gruzją pogorszyły się w tym roku, gdy prezydent Michaił Saakaszwili próbował przywrócić kontrolę Tbilisi nad regionami Gruzji, które pragną przyłączenia się do Rosji.
Jednym z nich jest Osetia Południowa, która myśli o połączeniu się z rosyjską Osetią Północną, gdzie, w Biesłanie, doszło do zamachu na szkołę.
Rosyjskie media i niektórzy przedstawiciele władz zaczęli już mówić o powiązaniach Osetii Południowej z wydarzeniami w Biesłanie. To, co wiąże Rosję i Gruzję, to wspólny wróg - terroryzm - powiedział prezydent Gruzji Saakaszwili.