Rosja uzbroi Syrię w rakiety S-300, aby zapobiec zagranicznej interwencji. Izrael zaniepokojony

S-300 to rakiety klasy ziemia-powietrze przeznaczone do zwalczania samolotów, pocisków manewrujących i taktycznych pocisków balistycznych. Jest w stanie śledzić równocześnie 100 celów na wysokości od 100 do 30 tys. metrów, a także zwalczać cele na odległość od 13 do 100 kilometrów.

Na początku maja źródła w Izraelu i krajach Zachodu poinformowały o przygotowywaniu dostaw do Syrii systemów S-300. Pojawiły się doniesienia, że władze w Damaszku za pośrednictwem rosyjskiego banku WTB zapłaciły za sześć takich wyrzutni.

Riabkow przypomniał teraz, że kontrakt na dostawy pocisków został podpisany już kilka lat temu. - Uważamy, że te dostawy będą czynnikiem stabilizującym i wierzymy, że kroki te zniechęcą niektóre gorące głowy od rozważania scenariuszy, które umiędzynarodowią ten konflikt zaangażowaniem sił zewnętrznych - powiedział wiceminister.

Podkreślił, że dla strony rosyjskiej najważniejszą sprawą jest zapewnienie warunków dla rozpoczęcia procesu politycznego w Syrii, którego początkiem ma być planowana konferencja.

- Co się tyczy pytania, na jakim etapie znajdują się dostawy (systemów S-300), mogę jedynie powiedzieć, że z nich nie rezygnujemy - powiedział dyplomata. Dodał, że mimo sygnałów zaniepokojenia z różnych stolic, nie ma podstaw, by Rosja rewidowała swoje stanowisko w sprawie tych dostaw.

Wiceministrowi spraw zagranicznych wtóruje rosyjski przedstawiciel przy NATO Alekandr Gruszko, który oświadczył, że jego kraj dostarczając broń do Syrii nie łamie przepisów prawa międzynarodowego. - Nie robimy nic, co mogłoby zmienić sytuację w Syrii. Uzbrojenie, które dostarczamy, to broń defensywna - powiedział.

Izrael zaniepokojony planami Moskwy

Z kolei Mosze Jaalon, minister obrony Izraela, jednego z krajów zaniepokojonych planami dostaw S-300 do Syrii, oświadczył, że ten przeznaczony dla Syrii zaawansowany przeciwlotniczy system rakietowy jeszcze nie opuścił Rosji, a jeśli tak się stanie, Izrael będzie wiedział co robić.

- Dostaw jeszcze nie było, mam nadzieję, że do nich nie dojdzie. Jeśli jednak, niestety, (S-300) dotrą do Syrii, będziemy wiedzieć co robić - powiedział minister Jaalon. Nie ujawnił źródeł swej wiedzy na temat S-300.

Izrael obawia się wzmocnienia syryjskiej obrony przeciwlotniczej. Na początku maja lotnictwo izraelskie dokonało dwóch ataków na cele wojskowe w ogarniętej wojną domową Syrii. Władze państwa żydowskiego oficjalnie nie skomentowały tych nalotów. Źródła w zachodnich służbach wywiadowczych przekazały jednak, że celem izraelskich samolotów była partia rakiet Fateh 110 transportowana z Iranu do Libanu dla szyickiego ugrupowania Hezbollah.

Choć sami zbroją reżim, krytykują zniesienie embarga UE

Jednocześnie Moskwa wyraziła rozczarowanie decyzją UE o nieprzedłużaniu embarga na dostawy broni do Syrii. - To bezpośrednio szkodzi szansom planowanej międzynarodowej konferencji pokojowej - powiedział Riabkow.

- Jesteśmy rozczarowani, że - wbrew wszelkim deklaracjom UE - podejmowane są decyzje, które po prostu nie sprzyjają uregulowaniu politycznemu - oznajmił wiceminister na konferencji prasowej. Dodał, że decyzja UE umożliwi dostawy broni syryjskim rebeliantom.

W ubiegłym roku Rosja oficjalnie przyznała, że na podstawie kontraktu z 2007 roku zaopatruje armię syryjską w ruchome nadbrzeżne wyrzutnie rakietowe Bastion i pociski przeciwokrętowe Jachont. Teraz do tych systemów dojdą baterie S-300.

Konflikt zbrojny w Syrii trwa od marca 2011 roku. Obrońcy praw człowieka szacują, że zginęło w nim co najmniej 94 tys. ludzi.