Rosja płaci 150 mln dolarów i pożycza 2 mld za wyrzucenie USA
150 mln dolarów bezzwrotnej pomocy i kredyt w wysokości 2 mld dolarów od Rosji w zamian za cofnięcie zezwolenia dla USA na korzystanie z bazy wojskowej przy lotnisku Manas koło Biszkeku w Kirgistanie - tak w skrócie można opisać rezultat spotkania prezydentów obu krajów Kurmanbeka Bakijewa i Dmitrija Miedwiediewa.
03.02.2009 | aktual.: 04.02.2009 12:37
Prezydent Kirgistanu Kurmanbek Bakijew ogłosił w Moskwie, że rząd jego kraj zdecydował, iż nie zezwoli dłużej USA i ich sojusznikom z NATO na korzystanie z bazy wojskowej przy lotnisku Manas, służącej wsparciu operacji antyterrorystycznej w Afganistanie. Decyzja została podjęta po spotkaniu z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem. Prezydent Rosji poinformował ze swojej strony, że jego kraj przyznał Kirgistanowi bezzwrotną pomoc na sumę 150 mln USD i kredyt w wysokości 2 mld dolarów.
Kurmanbek Bakijew od dłuższego czasu zabiegał o pomoc finansową Rosji. Ta gotowa była mu jej udzielić, ale w zamian domagała się zamknięcia bazy Manas.
Prezydent Kirgistanu oświadczył, że rząd w Biszkeku w rozmowach z partnerami amerykańskimi wielokrotnie poruszał temat finansowych warunków wykorzystywania bazy, jednak nie znajdował zrozumienia. Powołał się też na "negatywny oddźwięk, jaki funkcjonowanie bazy ma w społeczeństwie". Z kolei Miedwiediew przekazał, że środki wyasygnowane dla Kirgistanu przez Rosję zostaną przeznaczone na ustabilizowanie budżetu tego kraju i rozwój kluczowych obiektów infrastrukturalnych, w tym hydroenergetycznych.
Rosyjski prezydent podkreślił, że przyznanie Biszkekowi tej pomocy stanowi potwierdzenie sojuszniczego charakteru stosunków między Rosją i Kirgistanem. Szczegóły wsparcia finansowego Rosji dla ogarniętego ciężkim kryzysem finansowym i energetycznym Kirgistanu pod koniec stycznia w Biszkeku ustalił rosyjski wicepremier Igor Sieczin. Moskwa zgodziła się wówczas przyznać Kirgistanowi bezzwrotną pożyczkę w wysokości 150 mln dolarów, a także preferencyjny kredyt na sumę 300 mln USD.
Rosja zgodziła się również umorzyć dług Biszkeku na kwotę 180 mln dolarów w zamian za 48% akcji spółki Dastan, jedynego w Kirgistanie zakładu zbrojeniowego. Wytwarza on elementy torped eksportowane do Rosji, na Ukrainę i do Indii. Realna wartość oferowanego stronie rosyjskiej pakietu udziałów wynosi 30 mln USD.
Rosja wyraziła także gotowość wzięcia udziału w budowie elektrowni wodnej Kambarata na rzece Naryn. W ocenie dziennika "Kommiersant", od otrzymania tego wsparcia zależy przyszłość polityczna Bakijewa. Rosja stara się o zamknięcie bazy w Manas od 2006 roku, w czym wspierają ją Chiny. Kirgistan niejednokrotnie kwestionował celowość istnienia amerykańskiego obiektu wojskowego pod Biszkekiem.
Baza ta została założona w 2001 roku dla wsparcia operacji antyterrorystycznej w Afganistanie. Jest to jedyna baza USA w Azji Środkowej. Ma ona kluczowe znaczenie dla amerykańskich planów zwiększenia swych sił w Afganistanie o 30 tysięcy żołnierzy. Jej personel liczy 1200 osób. Są to głównie Amerykanie, ale również Francuzi i Hiszpanie. USA płacą za korzystanie z bazy 150 mln dolarów rocznie.
Swoją bazę w Kirgistanie ma też Rosja. Według "Kommiersanta" decyzja o zamknięciu bazy wcale nie musi oznaczać, że amerykańscy żołnierze w najbliższym czasie rzeczywiście opuszczą Kirgistan. "Nowa administracja USA z Barackiem Obamą na czele proklamowała Afganistan głównym priorytetem swojej polityki zagranicznej. W tych warunkach Manas, z wojskowego punktu widzenia, staje się obiektem krytycznie ważnym dla powodzenia operacji USA" - pisze rosyjska gazeta.
"Uwzględniając rosnące stawki, Moskwa może wykorzystać bazę jako kartę atutową w targu z Waszyngtonem w takich sprawach, jak rozmieszczenie elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie Środkowej oraz przyjęcie Ukrainy i Gruzji do NATO" - dodaje "Kommiersant". (mg)
Jerzy Malczyk