Rosja i Ukraina porozumiały się ws. gazu, Gazprom nie przykręci kurka
Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił, po rozmowach z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką na Kremlu, że oba kraje doszły do porozumienia w sprawie współpracy w sferze gazowej w 2008 roku i kolejnych latach.
12.02.2008 | aktual.: 12.02.2008 20:11
Putin poinformował, że Ukraina zapewniła, iż spłaci długi za gaz. Powiedział również, że poczynione uzgodnienia satysfakcjonują Gazprom.
W ciągu dwóch dni ustalenia zostaną przelane na papier. Mamy nadzieję, że wszystkie porozumienia będą realizowane - oświadczył rosyjski prezydent.
Juszczenko zapowiedział, że Ukraina zacznie spłacać długi gazowe w czwartek. Prezydent poinformował, że za gaz dostarczony w listopadzie i grudniu ubiegłego roku jego kraj zapłaci po cenach z 2007 roku, a nie 2008, jak - według Kijowa - chciał rosyjski Gazprom.
Juszczenko powiedział też, że bazowa cena rosyjskiego gazu dla Ukrainy w 2008 roku pozostanie na poziomie 179,5 dolarów.
Ukraiński prezydent podał także, że strony uzgodniły utworzenie grupy roboczej, która wypracuje nowe zasady dostaw błękitnego paliwa na Ukrainę. Juszczenko podkreślił, że ukraińsko-rosyjskie relacje w tej dziedzinie powinny być "proste, bezpośrednie i przejrzyste z punktu widzenia organizacji rynku i samych dostaw".
Putin ze swej strony oświadczył, że "Rosja jest żywotnie zainteresowana tym, aby jej współpraca (gazowa) z Ukrainą była maksymalnie przejrzysta". Rosyjski prezydent dodał, że Moskwa chciałaby także "podnieść znaczenie tego kraju jako wielkiego gracza energetycznego w Europie".
Prezes ukraińskiego Naftohazu Ołeh Dubyna, który towarzyszył Juszczence, poinformował, że strona ukraińska gotowa jest również zapłacić za dostarczony jej w tym roku rosyjski gaz, jeśli jego rosyjskie pochodzenie zostanie udowodnione.
Dokumentacja techniczna zostanie przeanalizowana. Jeśli udowodnią, że gaz był rosyjski, to zapłacimy. Jeśli nie udowodnią - nie zapłacimy - powiedział Dubyna.
Szef Naftohazu wyjaśnił też, że od 2009 roku z ukraińsko- rosyjskich stosunków gazowych wyeliminowani zostaną pośrednicy. Mam nadzieję, że w ciągu roku rozwiążemy wszystkie problemy. Gaz będzie płynąc bezpośrednio od Gazpromu do Naftohazu- podkreślił.
Informacje te potwierdził prezes Gazpromu Aleksiej Miller, według którego "powstanie zupełnie nowa struktura dostaw gazu na Ukrainę".
Przewidziane jest powołanie do życia spółki, która zajmie się sprowadzaniem gazu na terytorium Ukrainy. Gazprom i Naftohaz będą w niej mieć po 50 proc. udziałów. Ponadto powstanie spółka dystrybucyjna do handlu gazem na wewnętrznym rynku Ukrainy. Również w niej Gazprom i Naftohaz będą kontrolować po 50 proc. akcji - podał Miller.
Szef Gazpromu zakomunikował także, że strona ukraińska powinna uregulować długi za gaz do końca lutego.
Putin i Juszczenko poinformowali od tych uzgodnieniach kilka minut po upływie ultimatum Gazpromu wobec Kijowa. Rosyjski koncern groził, że we wtorek o godz. 18.00 czasu moskiewskiego (16.00 czasu polskiego) odetnie dostawy swojego gazu dla Ukrainy, jeśli ta nie spłaci 1,5 mld dolarów długu za dostarczone jej błękitne paliwo.
Obecnie Ukraina nie kupuje gazu bezpośrednio od Gazpromu. Pośrednikiem jest RosUkrEnergo (RUE), spółka Gazpromu i ukraińskiego biznesmena Dymytro Firtasza, którego rosyjskie media łączą m.in. z Juszczenką i jego otoczeniem.
Nabywa ona paliwo dla Ukrainy w Turkmenistanie, Uzbekistanie oraz Kazachstanie i dostarcza je do granicy rosyjsko-ukraińskiej. Tam sprzedaje je UkrGazEnergo (UGE), spółce RUE i Naftohazu Ukrainy.
Z kolei UGE dostarcza gaz odbiorcom przemysłowym i Naftohazowi. Ten ostatni zaopatruje zakłady ciepłownicze, a także odbiorców komunalnych i indywidualnych. W efekcie Gazprom kontroluje również 25 proc. ukraińskiego rynku wewnętrznego.
RUE jest wyłącznym importerem gazu ziemnego z Rosji i Azji Środkowej na Ukrainę. Pośredniczy też w dostawach gazu z Rosji oraz Azji Środkowej do innych państw Europy Środkowej i Wschodniej, w tym do Polski.
Sam Gazprom przesyła przez Ukrainę do Europy Zachodniej 110 mld metrów sześciennych gazu rocznie.
W połowie stycznia dyrektor RUE Konstantin Czujczenko poinformował, że z powodu chłodów panujących w Azji Środkowej dostawy gazu z tego regionu spadły o 40 mln metrów sześciennych na dobę, tj. o jedną trzecią.
Czujczenko, który jest jednocześnie członkiem zarządu Gazpromu, dodał, że w tej sytuacji RUE zaczęła wysyłać na Ukrainę rosyjski gaz po 314,7 dolarów za 1 tys. metrów sześciennych. UGE kupuje paliwo od RUE za 179,5 USD.
Rząd Julii Tymoszenko nie przyjmuje do wiadomości ceny 314,7 dolarów i za całość dostarczonego w tym roku gazu gotowy jest zapłacić po 179,5 dolara. Tymoszenko dąży też do zmiany umów gazowych z Rosją, w tym podniesienia opłat za tranzyt rosyjskiego paliwa do Europy.
Media w Moskwie podawały, że Kijów zamierza zwiększyć stawkę za przesłanie 1000 metrów sześciennych gazu na odległość 100 km z 1,7 do 9,32 USD oraz chce doprowadzić do rezygnacji z usług RUE jako pośrednika w imporcie paliwa i wyrugowania UGE z ukraińskiego rynku wewnętrznego.
Gazprom utrzymuje, że nie ma nic przeciwko nowym zasadom dostaw gazu na Ukrainę, jednak pod warunkiem, że na zmianach nie ucierpią jego interesy gospodarcze w tym kraju i że uregulowane zostaną wszystkie długi strony ukraińskiej wynikające z dotychczasowych rozwiązań. (sm)
Jerzy Malczyk