Rosja i Białoruś: obchody Dnia Zwycięstwa
Na Placu Czerwonym w Moskwie z okazji 56. rocznicy zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-45 odbyła się w środę tradycyjna defilada wojskowa.
Z trybuny honorowej paradzie przyglądał się prezydent Rosji Władimir Putin. Podkreślił znaczenie zwycięstwa sprzed 56 lat. Zwycięstwo to pozwoliło nam żyć w pokoju, rozwijać się i krzepnąć a także wkroczyć w nowe tysiąclecie jako silne, dumne państwo - powiedział prezydent.
Przez Plac Czerwony przedefilowało ok. 5 tys. żołnierzy rosyjskiej armii - w tym także żołnierze, którzy walczyli w Czeczenii oraz kadeci z akademii wojskowych. Po raz pierwszy natomiast nie maszerowali weterani wojenni; ze względu na podeszły wiek, a także zły stan zdrowia wielu z dawnych żołnierzy, w tym roku przyglądało się paradzie z rządowej trybuny.
Również Białoruś świętuje w środę Dzień Zwycięstwa. Oczekuje się, że w uroczystych pochodach weźmie udział kilka milionów osób, w tym ok. półtora miliona weteranów.
Jednak, w przeciwieństwie do obchodów Dnia Zwycięstwa w Moskwie, w Mińsku nie bedzie parady wojskowej. Oficjalnie nie zrezygnowano z niej, tylko przeniesiono na 3 lipca, Dzień Wyzwolenia Mińska, który jest tu obchodzony jak Dzień Niepodległości.
Wersji rozpowszechnianej przez białoruskie ministerstwo obrony i państwowe media zaprzeczają niezależne gazety. Według ich informacji, państwo nie ma po prostu benzyny do wojskowych maszyn, czołgów i transporterów. Całe jej zapasy rzucono bowiem na pomoc wsi podczas trwających właśnie siewów.
Inna wersja głosi, że paliwo będzie potrzebne na sierpniowe manewry wojskowe na granicy z Litwą, które białoruski prezydent zaplanował jako demonstrację siły wobec podobnych ćwiczeń wojsk NATO i państw nadbałtyckich mających się odbyć w tym samym czasie na Litwie. (ajg)