Rosja: 3 tys. aresztowanych po protestach. Berlin apeluje do Moskwy
Rosja. Ponad 3 tysiące osób zostało zatrzymanych po weekendowych protestach w obronie Aleksieja Nawalnego. Rząd Niemiec ostro skrytykował represje demonstrantów. Berlin nie zmienia jednak zdania ws. Nord Stream 2.
Władze Niemiec potępiły użycie siły przez rosyjskie służby bezpieczeństwa wobec ludzi demonstrujących w całym kraju w obronie Aleksieja Nawalnego. - Rząd federalny potępia te mocne, nieproporcjonalne działania rosyjskich służb wobec pokojowych demonstrantów - powiedział rzecznik rządu Steffen Seibert.
Jak dodał, ludzie, którzy w miniony weekend wyszli na rosyjskie ulice, mogą powoływać się na prawa gwarantowane im przez konstytucję, a także na międzynarodowe traktaty określające prawa człowieka. - Należy niezwłocznie wypuścić ich na wolność - zażądał w imieniu rządu Niemiec.
Rzecznik ocenił, że wydarzenia z ostatnich dni to "kolejny dowód na to, jak problematyczny jest sposób obchodzenia się w Rosji z osobami mającymi inne zdanie".
Obostrzenia. Poluzują je po 31 stycznia? Jarosław Gowin złożył deklarację
Rosja. Poparcie dla Aleksieja Nawalnego
W wielu rosyjskich miastach demonstranci wyszli w ubiegły weekend na ulice, aby wyrazić swoje poparcie dla przebywającego w więzieniu polityka opozycji Aleksieja Nawalnego. Został on zatrzymany przez policję od razu po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia, do której doszło w sierpniu ubiegłego roku na Syberii. Nawalny oskarża rosyjskie służby specjalne o przeprowadzenie zamachu.
Seibert ponownie zaapelował do rosyjskich władz o bezzwłoczne wyjaśnienie okoliczności tego zdarzenia. Ostra krytyka pod adresem Moskwy popłynęła też z niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych. – Zasady praworządności muszą obowiązywać także w Rosji – powiedziała rzeczniczka resortu. Jak dodała, nie ma usprawiedliwienia dla aresztowań pokojowych demonstrantów.
Rosja-Niemcy. Co z Nord Stream 2?
Wbrew apelom Parlamentu Europejskiego oraz innych krajów UE i USA, rząd Niemiec nie planuje jednak wycofania swojego poparcia dla gazociągu Nord Stream 2. Steffen Seibert powiedział, że rząd w Berlinie "przyjął do wiadomości" stanowisko PE, ale Berlin nie zmienia zdania w tej sprawie.
Tymczasem inwestycję coraz ostrzej krytykuje opozycja w Bundestagu. Przewodnicząca partii Zielonych Annalena Baerbock powiedziała, że cały projekt jest "zły od początku do końca". Jak dodała, gazociąg stoi w sprzeczności z interesami bezpieczeństwa Ukrainy i podkopuje unijne sankcje wobec Rosji. Dlatego, zdaniem szefowej Zielonych, inwestycję należy porzucić.
W podobnym tonie wypowiedział się polityk liberalnej FDP Alexander Graf Lambsdorff. - Najpóźniej spoglądając na najnowsze wydarzenia w sprawie Nawalnego staje się jasnym, że dalsza budowa niemiecko-rosyjskiego gazociągu byłaby kompletnie niewłaściwym sygnałem - powiedział. Jego zdaniem Niemcy muszą zatrzymać budowę, aby "dać Kremlowi możliwość zmiany swojej polityki".