Romaszewski: Bogdan miał do mnie pretensję o Gwiazdę
Bogdan Borusewicz miał do mnie pretensję o to, że nie stanąłem w jego obronie w tej całej słynnej rozmowie jego z Andrzejem Gwiazdą. Ja wyjaśniłem, że nie stanąłem, ponieważ w tym czasie to ja w ogóle siedziałem w więzieniu i na temat szczegółów genezy strajku gdańskiego niewiele po prostu wiem jako osoba, że tak powiem, z pierwszej ręki, świadek - powiedział Zbigniew Romaszewski, gość "Sygnałów Dnia".
28.11.2007 13:11
Sygnały Dnia: Było spotkanie z Bogdanem Borusewiczem.
Zbigniew Romaszewski: - Głosowanie tajne zresztą. Tak.
No tak, ale wypowiedzi polityków Platformy są tu kluczowe, znaczy decyzja polityczna. Pan spotkał się z Bogdanem Borusewiczem.
- Tak, tak, tak. No, powiedzmy sobie, nasze osobiste problemy zostały wyjaśnione.
To było trudne spotkanie?
- Nie, niespecjalnie, niespecjalnie, po prostu to wymagało... Ja nawet nie sądziłem, że tego rodzaju problem jest, można było wcześniej wyjaśnić.
Niech pan, panie senatorze, opowie o tym spotkaniu. Jak to było? Spotykacie się i co?
- No i co... No i po prostu Bogdan powiedział, że ma do mnie pretensję, pretensję o to, że nie stanąłem w jego obronie w tej całej słynnej rozmowie jego z Andrzejem Gwiazdą.
Gdy Andrzej Gwiazda...
- Ja wyjaśniłem, że nie stanąłem, ponieważ w tym czasie to ja w ogóle siedziałem w więzieniu i na temat szczegółów genezy strajku gdańskiego niewiele po prostu wiem jako osoba, że tak powiem, z pierwszej ręki, świadek...
To chodziło o moment, gdy wybierano członków Kolegium IPN i Andrzej Gwiazda powiedział...
- Tak jest.
...że strajki Solidarności mogły mieć podłoże prowokacji.
- Prowokacji, mogły mieć podłoże prowokacji, a kto jest odpowiedzialny? No, może między innymi i ty. No i to był ten moment, który Bogdana tak poruszył po prostu. No, ale rzeczywiście, jest to kwestia... Mają problem w Gdańsku po prostu, ja parę, że tak powiem, wersji różnych znam, no ale to są rzeczy.... Zresztą moim zdaniem to w ogóle nie bardzo ma znaczenie, bo zdaje się, że rewolucja lutowa też była prowokacją Ochrany, a w tych czasach to nie wiadomo, kto kogo i dlaczego prowokował. Ja muszę powiedzieć, że myśmy po prostu prowokacją byli szantażowani, to była pewna metoda oddziaływania na opozycję. Żeby zmusić do działania.
- Żeby zmusić do zaprzestania działania. Po prostu sytuacja tu jest dla mnie jasna. Prowokacja, nie prowokacja, będąc w takiej sytuacji i wiedząc, że jestem w stanie wywołać strajk, to niewątpliwie bym taką decyzję podjął i to zupełnie niezależnie od tego... To po prostu by nie istniało, bo o tych prowokacjach tośmy się nasłuchali już tyle, że to już uszy odpadają.
Panie senatorze, czy teraz jesteście przyjaciółmi z marszałkiem Bogdanem Borusewiczem? Jak to wygląda?
- Bo ja wiem? Trudno mówić o... Ale w każdym razie mamy zupełnie poprawne stosunki. Nie sądzę, żeby nasza współpraca mogła te stosunki w jakiś sposób pogorszyć.