ŚwiatRoman Szporluk o Ukrainie: liczę na oligarchów, boję się Rosji

Roman Szporluk o Ukrainie: liczę na oligarchów, boję się Rosji

Emerytowany profesor historii na Uniwersytecie Harvarda Roman Szporluk liczy na utworzenie w Kijowie rządu, który nie powtórzy błędów skłóconej pomarańczowej koalicji i przeprowadzi reformy, otwierające krajowi drogę do Europy.

Roman Szporluk o Ukrainie: liczę na oligarchów, boję się Rosji
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Maxim Shipenkov

24.02.2014 | aktual.: 24.02.2014 22:45

Ma nadzieję na pomoc Zachodu, obawia się jednak agresywnych przeciwdziałań ze strony Rosji, która nie godzi się z prozachodnim kursem Ukrainy. Sytuacja ta - apeluje profesor - wymaga, by Zachód udzielił Ukrainie znacznej pomocy ekonomicznej, która zrównoważy ewentualne sankcje Moskwy.

- Trudno powiedzieć, jakie są szanse na powstanie na Ukrainie rządu, który nie będzie skłócony i będzie reformował kraj. Mamy bowiem teraz zupełnie nową historyczną sytuację i nie wiemy, kim będą ludzie, którzy ostatecznie obejmą władzę. Wiele będzie zależeć od tego, kto wygra wybory prezydenckie i parlamentarne. Ta rewolucja jeszcze się nie skończyła - powiedział prof. Szporluk.

Jego zdaniem, zwycięska opozycja musi koniecznie wciągnąć do współpracy prorosyjskie siły polityczne na wschodzie Ukrainy i w Partii Regionów. Pierwszy pozytywny krok w tym kierunku uczynił tymczasowy prezydent Ołeksandr Turczynow.

- Partia Regionów mówi, że pozbywa się swoich najbardziej skorumpowanych polityków, a Janukowycz i jego kompania schodzą ze sceny. Partia ta ma jednak swój elektorat. Są na Ukrainie ludzie, którzy boją się reform i nie chcą, by zabraniano im mówić po rosyjsku. Byłoby szczytem głupoty zabraniać im tego. Nowy rząd musi ich szanować i nawet powinien mieć w swoich szeregach ludzi ze wschodu, z Donbasu; oni też powinni mieć głos. Deklaracja Turczynowa o zaproszeniu ich do współpracy była bardzo mądra - powiedział Szporluk.

Zapytany o ultranacjonalistów, profesor zgodził się, że stwarzają oni zagrożenie dla pokojowego procesu przemian, ale, jego zdaniem, można mieć nadzieję na utemperowanie ich radykalizmu.

- Trzeba na nich uważać. Nie wiem dokładnie, co oni sobą reprezentują. Złe zachowanie Julii Tymoszenko, gdy była premierem, zradykalizowało wielu ludzi i napędziło wyborców Tiahnybokowi. Jednak fakt, że Tiahnybok był jednym z trzech polityków opozycji - sygnatariuszy porozumienia - wskazuje, że staje się on bardziej umiarkowany i zdolny do kompromisów. W czasie demonstracji na Majdanie doszli oczywiście do głosu jeszcze bardziej skrajni nacjonaliści. Starsi politycy powinni powiedzieć tym młodym zapaleńcom jak ojcowie synom: bardzo was kochamy, ale jeśli naprawdę chcecie demokracji, wygrajcie najpierw wybory - powiedział prof. Szporluk.

Według profesora Julia Tymoszenko może pełnić rolę destrukcyjną i najlepiej by było, żeby wycofała się z życia politycznego. - Politykom trudno jest czasem zrozumieć, że ich czas minął. Julia też należy już do historii. Zgadzam się z tymi, co mówią, że powinno się jej zbudować pomnik, ale nie powinna kandydować na prezydenta - powiedział profesor.

Liczy on, że ukraińscy oligarchowie wpłyną na polityków, aby mimo światopoglądowych różnic harmonijnie współpracowali ze sobą i przeprowadzili niezbędne reformy.

- Warto zwrócić uwagę na pozytywną rolę oligarchów, jak Rinat Achmetow. To w dużej mierze dzięki nim rewolucja przyniosła zwycięstwo sił proeuropejskich. Teraz mogą mieć moderujący wpływ na polityków, mówiąc im: nie podniecajcie się, nie walczcie między sobą, musi wreszcie powstać dobry rząd. Poznałem przedstawicieli młodego pokolenia Ukraińców ze sfer biznesu. To są ludzie obyci, znający angielski, europejscy. Oni nie będą chcieli awanturniczego rządu - powiedział profesor.

Jak wszyscy komentatorzy Szporluk niepokoi się o reakcję Rosji na ukraińską rewolucję. - Wygląda na to, że dla Rosji oficjalnej utrata Ukrainy jest wielką katastrofą. Putin, jak wiemy, nigdy nie pogodził się z rozpadem ZSRR. Chodziło mu głównie o Ukrainę. Bez Turkmenistanu może żyć, ale bez Ukrainy nie. Rok 1991, kiedy Ukraina odzyskała niepodległość, był dla niego taką katastrofą, jak rok 1918 dla Hitlera. Więc nie wiem, co zrobi... Poza tym on boi się rewolucji ukraińskiej jako złego przykładu, jako zarazy, która przeniesie się na Rosję. No bo jeśli według niego Ukraińcy to tak naprawdę są Rosjanie, to dlaczego i Rosjanie nie mieliby się zbuntować? - zapytał retorycznie prof. Szporluk.

Jego zdaniem, ekonomiczna presja Rosji na Ukrainę spotęguje głównie jeszcze bardziej nastroje antyrosyjskie. W razie sankcji w postaci odmowy obiecanej pożyczki 15 mld dolarów, czy też podniesienia cen gazu ziemnego, potrzebna będzie jednak pomoc Zachodu.

- Bardzo wiele będzie zależeć od sąsiadów Ukrainy, przede wszystkim Polski. W europejskim zaangażowaniu na rzecz Ukrainy Polska odegrała bardzo ważną rolę. Teraz bardzo ważną rolę może odegrać cała Unia Europejska. W chwili, gdy powstaje na Ukrainie nowy, proeuropejski i demokratyczny rząd, Unia powinna udzielić Ukrainie większej pomocy finansowej. Jeżeli nawet taki rząd nie dostanie odpowiedniej pomocy, będzie to bardzo smutne - powiedział prof. Szporluk.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)