Rolnicy sprzedają krowy chore na białaczkę
"Rzeczpospolita" pisze, ze wielkopolscy
rolnicy wbrew prawu handlują krowami chorymi na białaczkę.
Dlaczego? Bo państwo, choć ma taki obowiązek, nie kupuje od nich
bydła.
Według dziennika, najgorzej jest w powiecie wągrowieckim. Białaczkę ma 800 krów. W całym województwie chorych jest 7 tysięcy. Służby weterynaryjne mają obowiązek dofinansować wykup chorego bydła. Krowa z białaczką może być sprzedana jedynie do rzeźni. Jednak hodowca dostanie za nią mniej niż na wolnym rynku. Inspektoraty weterynarii powinny więc dopłacać różnicę między ceną rynkową bydła a ceną, którą rolnik otrzyma w rzeźni.
Powinny, ale nie dopłacają. - Chore bydło nie zostało wykupione, ponieważ nie mamy na to pieniędzy- mówi wielkopolski lekarz weterynarii Lesław Szabłoński. Tłumaczy, że złożył wniosek o dodatkowe 3 mln zł na wykup 3,5 tys. sztuk w 2006 r.
Rolnicy sprzedają więc chore krowy na własną rękę. Za handel chorymi zwierzętami zostało już ukaranych przez sąd trzydziestu rolników z okolic Wągrowca i Chodzieży. Mają wyroki w zawieszeniu i muszą zapłacić grzywnę. Prokuratura bada sprawę kolejnych kilkudziesięciu osób. Kilkanaście już dostało wezwania do sądu.
- Jak można karać rolników za to, że państwo nie ma pieniędzy, żeby wykupić chore bydło- denerwuje się Aleksander Olejniczak, szef regionalnych kółek rolniczych w Chodzieży - A co chłopi mają zrobić, jeżeli przez kilka lat nie wolno im ani kupić, ani sprzedać bydła?
Białaczka u bydła jest chorobą znaną od bardzo dawna. Wywołuje ją wirus. Do zakażenia bydła dochodzi poprzez kontakt z krwią chorego zwierzęcia, może to być nawet drobne skaleczenie. Z badań wynika, że choroba nie jest groźna dla ludzi - podkreśla "Rzeczpospolita". (PAP)