Rokita: szanse na wyjaśnienie sprawy Rywina zmalały o 50%
Szanse na wyjaśnienie tzw. sprawy Rywina zmalały we wtorek o 50% - uważa członek komisji śledczej Jan Rokita (PO). Według niego, to efekt decyzji komisji o zleceniu czynności śledczych tylko wobec Lwa Rywina.
Rokita uważa, że fakt, iż posłowie nie zwrócą się o zastosowanie podobnych działań w stosunku do innych osób, wymienianych w kontekście sprawy, jest "oczywiście sprzeczne z misją komisji". Poseł jest rozczarowany decyzją komisji, zwłaszcza stanowiskiem jej szefa Tomasza Nałęcza. "Sądziłem, że przewodniczący komisji nie będzie dążyć do zawężenia dowodów" - powiedział Rokita dziennikarzom.
Dodał, że ma wrażenie, iż większość członków komisji przyjęła "pewne założenie na samym początku śledztwa - założenie, iż pełna wina leży po stronie jednej osoby, a tą osobą jest pan Rywin, a wszelkie spekulacje i podejrzenia, czy wyjaśnienia dotyczące innych osób: Leszka Millera, Roberta Kwiatkowskiego, Andrzeja Zarębskiego, są z góry całkowicie bezzasadne i nie należy przeprowadzać żadnych dowodów. Argumentacja, która w tej sprawie pojawia się jest, w moim przekonaniu, całkowicie niedorzeczna" - podkreślił Rokita. Chodzi o argumentację, że zastosowanie wobec innych osób czynności śledczych byłoby naruszeniem ich dóbr osobistych.
Decyzji komisji bronił Nałęcz. "Dzisiaj nie możemy sobie pozwolić na to, aby w oparciu o nasze głębokie przekonanie wysyłać policję i prokuratura do tysięcy osób w Polsce" - argumentował wicemarszałek.
"Jeśli nie znajdę w aktach tej sprawy, w postępowaniu przed komisją, innych dowodów poza przekonaniem posła 'x' czy posła 'y', że te surowe działania można podjąć wobec kogokolwiek, będę przeciwny takim działaniom. Ale nie zawaham się w podjęciu takich działań, jeśli będą jakiekolwiek dowody, tak jak dziś - jestem głęboko przekonany - takie dowody przemawiają o zastosowaniu takich środków wobec Lwa Rywina" - zaznaczył Nałęcz. (aka)