PolskaRokita: nie miałem kontaktu fizycznego ze stewardesą

Rokita: nie miałem kontaktu fizycznego ze stewardesą

Jan Rokita zdecydowanie zaprzecza informacjom podawanym przez niemiecką policję i zapewnia, że 10 lutego na pokładzie Lufthansy nie zaatakował stewardesy. Zapowiada też, że od przewoźnika zażąda wysokiego odszkodowania. - To jest jasne, że o ile miałem dosyć nieprzyjemny fizyczny kontakt z sześcioma funkcjonariuszami niemieckiej policji, o tyle z tą panią żadnego fizycznego kontaktu nie miałem. Ani w pozytywnym, ani w negatywnym sensie - ironizuje.

03.03.2009 | aktual.: 03.03.2009 09:26

- Cała sprawa jest od początku nonsensowna i graniczy z surrealizmem - zapewnia reporterkę "Gazety Krakowskiej". Były poseł podkreśla, że nie zrezygnował z zamiaru pozwania linii lotniczych Lufthansa. - Na pewno wytoczę im proces. Mam ochotę zażądać od nich co najmniej 300 tysięcy euro za całą tę historię - mówi. A w roli pozwanego może wystąpić nie tylko przewoźnik. - Spodziewam się trudnego i skomplikowanego procesu z Lufthansą, a być może też z władzami niemieckimi - opowiada Rokita.

Polityk skarży się na działanie niemieckiej policji i prokuratury. - Jestem mocno zaskoczony standardami działania niemieckich instytucji publicznych - mówi. - Kojarzy mi się to z Białorusią. Przyznaje, że o swoim ataku na pracownicę Lufthansy dowiedział się z mediów. Według niemieckiej policji, na pokładzie samolotu doszło do naruszenia nietykalności cielesnej. - Rokita popchnął stewardesę - mówi Hans Peter Kammerer, rzecznik policji w Oberbayern Nord.

Prokuratura w Landshut, która prowadzi sprawę, postawiła byłemu posłowi dwa zarzuty: zakłócenie spokoju i stawianie oporu funkcjonariuszom policji. Nie wiadomo jeszcze, kiedy sprawa trafi do sądu. - Mamy bardzo dużo świadków do przesłuchania - mówi rzecznik prokuratury Georg Freutsmidl. - To potrwa. Gdy proces się rozpocznie, Rokita powinien się na nim stawić. Jeśli nie przyjedzie, prokuratura może wystawić za nim europejski nakaz aresztowania. Co na to były parlamentarzysta? - To jakieś brednie. Dajmy spokój - komentuje. (kab)

Edyta Tkacz

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)