Rokita: Nicea albo śmierć
Nicea albo śmierć; Polska nie może zgodzić się na to, aby zostały pogorszone jej warunki uczestnictwa w Unii Europejskiej - oświadczył w Sejmie szef klubu Platformy Obywatelskiej Jan Rokita.
18.09.2003 | aktual.: 18.09.2003 11:57
Platforma w przedstawionym projekcie uchwały domaga się twardego stanowiska rządu w sprawie obrony uzgodnień z Nicei, łącznie z wetem, gdy nasze racje nie znajdą uznania konferencji międzyrządowej.
Rokita zaznaczył, że według uzgodnień z Nicei Polska została zaliczona do grona państw współdecydujących o przyszłej UE, jest w grupie sześciu dużych państw. Tymczasem - jak dodał - obecne propozycje zakładają, że jest jedno ogromne państwo, trzy duże i w najlepszym razie dwa średnie, a w tych średnich Polska.
"Z sytuacji państwa rozgrywającego politykę europejską mamy się stać państwem rozgrywanym w polityce europejskiej" - podkreślił polityk PO. Jego zdaniem, nie można się zgodzić na to, aby po wstąpieniu Polski UE stała się instytucją, w której tak naprawdę ważą kraje duże i bogate, a nie kraje małe, średnie i biedne. "To godzi w najbardziej fundamentalną zasadę solidarności. Ta zasada kazała wierzyć, że Unia nie jest Unią dużych i bogatych, tylko że jest Unią wszystkich" - podkreślił.
Jak przekonywał Rokita, odejście od Nicei oznacza, że bardzo silna pozycja polityczna Polski w procesie decyzyjnym UE zostaje w sposób zasadniczy osłabiona. "Do złych warunków finansowych dochodzi wtedy pogorszenie warunków politycznych" - dodał.
Zaznaczył, że przygotowany przez PO projekt uchwały wyraża pewnego rodzaju warunkowe poparcie stanowiska zaprezentowanego w Sejmie przez ministra spraw zagranicznych.
"Poparcie, dlatego że rozumiemy, iż minister spraw zagranicznych uważa, że albo Nicea, albo śmierć. To jest miarą naszego poparcia. Warunkowe, gdyż doświadczenia Kopenhagi wbrew propagandzie wokół tego zrobionej pokazują, że wielokrotnie premier Miller w przeszłości z wstępnie wyrażanych twardych stanowisk się wycofywał" - uzasadniał Rokita.
"Próba wycofania się z obrony pozycji polskiej, określonej prawem głosów w Traktacie Konstytucyjnym, oznaczać będzie nasze wycofanie poparcia dla polityki rządu" - zapowiedział szef klubu PO.
Według niego, wyrażenie obecnie przez parlament stanowiska w sprawie ewentualnego referendum byłoby przedwczesne, bo tak naprawdę nie wiemy, czego miałoby ono dotyczyć. "Wierzę, że dziś mamy do czynienia z projektem Traktatu, który zostanie głęboko zmieniony" - powiedział Rokita.
"Ja bym tej pewności, którą ma teraz prezes PiS Jarosław Kaczyński, iż Traktat jest fatalny, zły, skandaliczny i doprowadzi do ruiny polskich interesów w Europie, nie miał. Jestem przekonany o tym, że jeśli polska dyplomacja zachowa się w sposób kompetentny, godny i efektywny, to jest wielka możliwość na to, aby stało się dokładnie odwrotnie" - dodał Rokita. I - zwracając się do Cimoszewicza - powiedział, że to jest jego wielkie, prawdopodobnie najważniejsze zadanie.
Zwracając się do przedstawiciela Sejmu w Konwencie Europejskim Józefa Oleksego (SLD), Rokita powiedział, że zapisy dotyczące zmiany uzgodnień w Nicei zostały zmienione "w ostatniej chwili z inicjatywy prezydium konwentu, nie działo się to w trybie otwartej, publicznej debaty, tylko cichej, skrytej dyplomacji".
"Jest obowiązek zagwarantowania polskich interesów w przyszłym Traktacie Konstytucyjnym, niezagwarantowanych przez uczestnictwo polskiej reprezentacji w Konwencie. Niezagwarantowanych! Niezagwarantowanych przez polskie uczestnictwo w Konwencie. Czy pan premier mnie słyszy?" - zwracał się Rokita do Oleksego.