Rokita: dziękuję, nie skorzystam z zaproszenia PiS
Wiceszef Platformy Obywatelskiej Jan Rokita powiedział dziennikarzom, że zaproszenia go przez Jarosława Kaczyńskiego do Prawa i Sprawiedliwości nie traktuje poważnie i z niego nie skorzysta. Zapewnił, że nie miał i nie ma żadnych motywów, aby opuszczać Platformę.
W wywiadzie opublikowanym w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost" Jarosław Kaczyński powiedział m.in.: "O Platformę niech się martwią Tusk z Rokitą. Tego ostatniego zresztą chętnie bym widział w szeregach swojej partii, ale to jego decyzja".
Rokita powiedział dziennikarzom, komentując słowa szefa PiS: Uważam, że w dzisiejszych politycznych warunkach Platforma Obywatelska jest partią, która najlepiej jest w stanie osiągać moje cele, moje ideały, i która jest najbliższa moim poglądom na świat. Nie mam żadnych, ale to absolutnie żadnych motywów, aby z Platformy odchodzić, ani ich nie miałem.
Według niego, zarówno dotycząca go wypowiedź Kaczyńskiego, jak i niedawne pogłoski, że prof. Zyta Gilowska - była działaczka PO, która kilka miesięcy temu wystąpiła z partii - miałaby zastąpić Teresę Lubińską na stanowisku ministra finansów, to działania skierowane przeciwko Platformie.
Rokita powiedział, że rozmawiał niedawno z Gilowską. Była smutna i oburzona tym, że tego typu pogłoski są na jej temat rozpowszechniane. Zapewniła mnie, że to wszystko jest kompletnie wyssane z palca - powiedział wiceszef Platformy.
Dodał, że ma wrażenie, iż powołanie Zyty Gilowskiej na ministra finansów, tak samo jak zaproszenie przez prezesa Kaczyńskiego Jana Rokity do Prawa i Sprawiedliwości jest elementem dokładnie tej samej kampanii, mającej na celu podważenie publicznej wiarygodności Platformy Obywatelskiej.
Nie przejmowałbym się tym za bardzo. Choć w przypadku prof. Zyty Gilowskiej ta świadomie - jak myślę - rozpowszechniona pogłoska była trochę nie fair - ocenił.
Rokita powiedział, że żaden polityk z PiS nie rozmawiał z nim o tym, by przeszedł z Platformy Obywatelskiej do Prawa i Sprawiedliwości. Stąd też ta sytuacja nosi tym bardziej charakter takiego trochę qui pro quo - uważa.
Według niego, gdyby cała sprawa była "na serio", to ktoś z PiS porozmawiałby z nim. Rokita uważa jednak, że jeśli powstała sytuacja, w której jest człowiekiem cenionym nie tylko we własnej organizacji, ale także w obozie rządzącym, to jest to jakiś powód do satysfakcji
Nigdy nie marzyłem, aby być politykiem skrajnie upartyjnionym, to znaczy by być politykiem uczestniczącym w walkach międzypartyjnych. To zaproszenie (do PiS) - nie traktując go poważnie - traktuję jako pewien akt uznania. Jest mi z tego powodu miło. Mogę powiedzieć: dziękuję, ale nie skorzystam - powiedział Rokita.