Rokita atakuje, Miller pod ścianą
Jan Rokita usiłował dowieść podczas przesłuchania Leszka Millera przez sejmową komisję śledczą, że premier trzykrotnie wprowadził komisję w błąd. Według Rokity zarzut "ordynarnej manipulacji", sformułowany wobec niego przez premiera, "jest nieuzasadniony i nosił charakter osobistej inwektywy".
Rokita konsekwentnie zwracał się do premiera kodeksową formułą: "proszę świadka". Premier w tym samym trybie odpowiadał zwracając się nie do posła, ale do przewodniczącego komisji.
Poseł PO zaznaczył, że Miller trzykrotnie sformułował w poniedziałek ocenę, iż wszystkie procedury z regulaminu prac rządu, o które wówczas pytał Rokita, nie mają zastosowania. "Twierdzę, że te procedury obowiązują, a zeznanie świadka wprowadza komisję w błąd" - powiedział Rokita.
Poseł przypomniał też, że pytania o owe procedury zostały określone przez premiera jako "ordynarna manipulacja" ze strony członka komisji. "Chcę udowodnić, że te procedury były obligatoryjne, a zarzut ordynarnej manipulacji jest nieuzasadniony i nosił charakter osobistej inwektywy" - powiedział Rokita.
Poseł spytał premiera o sześć wymogów proceduralnych, wymienionych jako obligatoryjne w regulaminach prac rządu - starym z 1997 r. oraz nowym - z 2002 r.
Rokita dociekał, czy w przypadku noweli ustawy o rtv oraz rządowej autopoprawki dokonano oceny skutków regulacji i oceny wpływu ustawy na konkurencję, czy sformułowano opinię centrum legislacyjnego rządu, czy przedłożono projekt komisji prawniczej i wskazano organ wnioskujący, czy projekt noweli wniesiono za pośrednictwem sekretarza Rady Ministrów.
Premier za każdym razem odpowiadał, że w tych sprawach kompetentny jest sekretarz Rady Ministrów. Zaproponował, by komisja poprosiła o wyjaśnienia osobę pełniącą tę funkcję.
"Sekretarz Rady Ministrów odpowiada za przygotowanie dokumentów rozpatrywanych przez RM oraz koordynowanie działalności legislacyjnej RM" - mówił premier.
Rokita spytał wtedy, dlaczego premier dziś twierdzi, że te sprawy nie leżą w zakresie jego kompetencji, a 16 czerwca uznał, że leży to w jego kompetencji i wypowiedział się na ten temat, iż "wszystkie te procedury, o których wspominał poseł Rokita nie mają zastosowania".
"Miałem na myśli incydent, że poseł Rokita pominął jeden z punktów regulaminu. Chodziło o przepis, który stanowi, że jeśli obowiązek opracowania określonego dokumentu rządowego wynika z obowiązujących przepisów, programu, albo jeżeli organ wnioskujący został zobowiązany do opracowania takiego dokumentu przez Radę Ministrów lub jej prezesa, to stosuje się inną procedurę" - wyjaśnił premier. Dodał, że manipulacja "miała niewątpliwie miejsce", bo Rokita pominął przepis, o którym premier wspomniał.
"Czy świadek podtrzymuje oświadczenie, że 'wszystkie procedury, o których wspominał pan poseł Rokita 16 czerwca 2003 r. nie obowiązują'" - spytał poseł PO.
Miller odparł, że miał na myśli "ogólne wrażenie", iż z niewyjaśnionych dla niego motywów, "pan poseł Rokita, posługując się konkretnym tekstem, nie przytoczył wszystkich ważnych dla ogólnego wydźwięku przepisów, które mają tam miejsce".