Rogalski o raporcie: to nadużycie
W ocenie mecenasa Rafała Rogalskiego raport komisji Jerzego Millera, choć można w nim znaleźć pewne elementy rzetelności, ma charakter polityczny. - Wyeksponowano w nim okoliczności obciążające stronę polską i bardzo łagodnie potraktowano elementy wskazujące na błędy Rosjan - powiedział Wirtualnej Polsce. Dodaje, że próba obciążenia odpowiedzialnością Lecha Kaczyńskiego za brak decyzji ws. odlotu na lotnisko zapasowe, jest dużym nadużyciem. Raport nie daje też, zdaniem adwokata, odpowiedzi na kluczowe pytanie: czy wadliwe komendy rosyjskich kontrolerów były działaniem nieumyślnym, czy było to celowe wprowadzanie polskiej załogi w błąd.
29.07.2011 | aktual.: 29.07.2011 17:33
Pełnomocnik niektórych rodzin ofiar katastrofy w tym m.in. Jarosława Kaczyńskiego przyznał, że w raporcie komisji Jerzego Millera mamy do czynienia z prawidłową oceną wielu faktów, co prawdopodobnie będzie się pokrywało z ustaleniami prokuratorów prowadzących śledztwo ws. katastrofy. - Nie można jednak nie zauważyć, że w dokumencie wyeksponowano okoliczności obciążające stronę polską i bardzo łagodnie potraktowano elementy wskazujące na błędy Rosjan – tłumaczy adwokat.
Jego zdaniem jest to wynik poważnych błędów natury prawnej, które popełniono tuż po katastrofie. Ich konsekwencją był brak polsko-rosyjskiego śledztwa, co skutkowało tym, że strona polska nie miała dostępu do podstawowego materiału dowodowego. - Gdyby badania były prowadzone wspólnie, moglibyśmy zdecydowanie lepiej ocenić wszystkie zaniechania i błędy Rosjan – przekonuje mec. Rogalski.
Według mecenasa Rogalskiego w raporcie doszło do poważnego nadużycia. - Rozpowszechnianie informacji związanej z „brakiem podjęcia decyzji przez głównego dyspozytora” - w domyśle śp. Lecha Kaczyńskiego, i próba obciążenia go odpowiedzialnością jest zdecydowanym nadużyciem, dlatego że to piloci podejmowali wszelkie decyzje – tłumaczy adwokat.
W jego opinii w raporcie brakuje wskazania konkretnych osób, które zdaniem komisji, ponoszą odpowiedzialność za zaniechania w funkcjonowaniu polskich instytucji, co w konsekwencji doprowadziło do katastrofy. - Jest to bardzo duża wada tego raportu – podkreśla pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego.
Mec. Rogalski uważa, że raport, mimo że są w nim elementy rzetelności, ma charakter polityczny i dla ustalenia przyczyn katastrofy z 10 kwietnia musimy poczekać na zakończenie śledztwa prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową. - Jej ustalenia mogą być rozbieżne z ustaleniami raportu komisji Jerzego Millera. Śledztwo prowadzone przez polskich prokuratorów jest najbardziej wszechstronne i kładzie szczególny nacisk na działania i zaniechania po stronie rosyjskiej. Podstawowe pytanie, na które trzeba znaleźć odpowiedź, brzmi: czy wadliwe komendy rosyjskich kontrolerów były działaniem nieumyślnym, czy było to celowe wprowadzanie polskiej załogi w błąd – podsumowuje adwokat.
14 miesięcy prac komisji
Prace nad raportem trwały ponad 14 miesięcy. Polska komisja została powołana 15 kwietnia 2010 r. przez MON. Miała badać okoliczności tragedii równolegle do rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), działającego na podstawie konwencji chicagowskiej. W jej skład weszło 34 ekspertów z różnych dziedzin, w tym m.in. piloci cywilni i wojskowi, a także np. prawnicy specjalizujący się w prawie lotniczym i meteorolodzy.
Zadaniem komisji było nie tylko zbadanie okoliczności katastrofy, ale też przygotowanie zaleceń i wniosków na przyszłość, które zapobiegłyby podobnym katastrofom.
Początkowo planowano, że raport końcowy powstanie do końca 2010 r. Termin był wielokrotnie przesuwany.
Paulina Piekarska, Wirtualna Polska