Rodziny zabitych w katastrofie "Bieszczad" grożą?
Małgorzata K., jedyna ocalała z katastrofy jachtu "Bieszczady", złożyła doniesienie do prokuratury w sprawie gróźb pozbawienia jej życia. Twierdzi, że groziły jej rodziny ofiar. Doniesieniem zajmie się Prokuratura Okręgowa w Łodzi.
12.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Lech Tymiński, powiedział, że materiały w tej sprawie skierowano w środę do łódzkiej prokuratury _ ze względu na właściwość miejscową. _W zawiadomieniu Małgorzata K. napisała, że grożono jej śmiercią i miały to robić rodziny ofiar - mówił Tymiński.
Jacht "Bieszczady" zatonął 10 września 2000 r. na Morzu Północnym u wybrzeży Danii. Jednostka została staranowana przez tankowiec z Hongkongu płynący do Rotterdamu. W katastrofie zginęło siedmiu żeglarzy jachtu. Ocalała jedynie 19-letnia mieszkanka Łodzi, Małgorzata K.
We wrześniu 2001 roku Izba Morska w Gdyni orzekła, że przyczyną tragedii była zła obserwacja zarówno na tankowcu "Lady Elena", jak i na jachcie "Bieszczady". Według Izby, winę za tragiczny wypadek ponosi w 70% załoga "Bieszczad", a w 30% tankowiec "Lady Elena".
Podczas ogłoszenia orzeczenia zabrakło jedynej uratowanej, Małgorzaty K. Na jednym z wcześniejszych posiedzeń Izby Morskiej stwierdziła ona, że nie czuje się winna tragedii "Bieszczad". W krytycznej chwili dziewczyna pełniła wachtę na jachcie. Rodziny ofiar twierdziły, że jest współodpowiedzialna za tragedię. (reb)