"Rodziny ofiar katastrofy Tu‑154 są równiejsze od innych"
"Rodziny ofiar smoleńskiej katastrofy są równiejsze od innych. Nie bardzo wiadomo dlaczego" - pisze na swoim blogu Joanna Senyszyn. Zestawia katastrofę Tu-154 z tragicznym wypadkiem busa w Nowym Mieście nad Pilicą, w którym w październiku ub.r. śmierć poniosło 18 osób. Bliskim ofiar katastrofy smoleńskiej zaproponowano 250 tys. zł zadośćuczynienia. Osierocone rodziny z gminy Drzewica, prócz doraźnej pomocy finansowej i zapowiedzi rent, nie mogą liczyć na podobne wsparcie - zauważa europosłanka SLD.
25.01.2011 | aktual.: 25.01.2011 13:31
Joanna Senyszyn zauważa, że "obydwie podróże nie były ubezpieczone" - lot Tu-154 z powodu bezmyślności państwowych urzędników, podróż busem - z powodu nędzy. "Na tym kończą się podobieństwa obu wypadków, a zwłaszcza ich skutków" - czytamy. W dalszej części bloga europosłanka SLD opisuje i porównuje sytuację materialną rodzin ofiar obu tragedii oraz pomoc, jaką otrzymały od państwa.
W tym momencie dochodzimy do podsumowania. Senyszyn stwierdza, że koncepcja o "przypadkowym społeczeństwie" autorstwa byłej posłanki AWS i LPR, Haliny Nowiny-Konopczyny jest na prawicy wciąż żywa. "Rodzinom ofiar katastrofy busa nikt nigdy nie proponował ani jakiegokolwiek zadośćuczynienia, ani odszkodowania, bo i oni, i ich nieżyjący bliscy to zaledwie przypadkowe społeczeństwo" - pisze europosłanka.
Jej zdaniem politycy boją się wypowiadać na temat zadośćuczynienia zaproponowanego rodzinom ofiar smoleńskiej katastrofy. Wpis kończy się apelem, o "przerwanie tej zmowy milczenia". "Przecież zadośćuczynienia finansuje całe społeczeństwo, w tym ta część rodzin ofiar busa, która ma szczęście mieć jakąkolwiek pracę i tym samym płacić podatki" - zauważa europosłanka.