Rodzina porwanego Japończyka za pozostawieniem wojsk w Iraku
Rodzina Japończyka Akihiko Saito porwanego w
Iraku wyraziła poparcie dla stanowiska rządu Japonii,
który nie zamierza wycofywać wojska, żeby umożliwić uwolnienie
zakładnika.
10.05.2005 | aktual.: 10.05.2005 14:18
Tak mi przykro, że mój brat Akihiko przysporzył tak wiele zmartwień i kłopotów - oświadczył Hironobu Saito na konferencji prasowej, wypowiadając się w imieniu całej rodziny. - Myślę, że mój brat udał się do Iraku, świadom zagrożeń. Jeśli rząd japoński zdecyduje, że najlepiej będzie pozostać w Iraku, poprę tę decyzję. (...) Nie oczekuję, by rząd japoński ugiął się dla dobra mojego brata.
Odpowiedzialność za porwanie wzięło na siebie ugrupowanie Armia Obrońców Sunny, które na swojej stronie internetowej powiadomiło o uprowadzeniu 44-letniego Saito. W internecie zamieszczono fotografię paszportu Japończyka. Porywacze poinformowali, że Saito jest poważnie ranny.
Minister spraw zagranicznych Nobutaka Machimura potwierdził w Tokio we wtorek fakt uprowadzenia w Iraku w poniedziałek Japończyka zatrudnionego w zagranicznej firmie ochroniarskiej.
Od początku działań wojennych w Iraku uprowadzono sześciu Japończyków. Pięciu uprowadzonych w kwietniu roku 2004 wypuszczono, 24-letniemu turyście uprowadzonemu w październiku tegoż roku porywacze obcięli głowę, gdy rząd Japonii odmówił wycofania z Iraku swego liczącego 550 ludzi kontyngentu.
Japońska opinia publiczna jest bardzo krytyczna wobec tych, którzy bez wyraźnej konieczności udają się do niestabilnego Iraku, narażając życie i stawiając Tokio w trudnej sytuacji.