Rodzice trzymali 6‑letnią córkę w klatce
6-letnią dziewczynkę w stanie skrajnego wyczerpania znaleźli policjanci w klatce w przybudówce, w miejscowości Stare Babice pod Warszawą. Rodzice twierdzą, że trzeba było ją izolować z powodu upośledzenia - poinformowała Komenda Stołeczna Policji.
24.09.2003 | aktual.: 25.09.2003 18:39
"Sąsiedzi zawiadomili policję, że w tej rodzinie coś niedobrego dzieje się z najmłodszym dzieckiem - 6-letnią Martyną. Kiedy policjanci wraz z kuratorem weszli do przybudówki znajdującej się obok domu, odkryli klatkę o wymiarach 120 na 80 cm, w której spała mała dziewczynka" - relacjonowała Elżbieta Daniewska z zespołu prasowego KSP.
Jak opisała, wokół klatki panował bałagan, w środku było brudno, unosił się fetor. "Dziecko nie było w stanie utrzymać się na nogach. Lekarz stwierdził skrajne wyczerpanie organizmu" - podkreśliła Daniewska.
Ojciec dziewczynki, 44-letni Marek M., tłumaczył policjantom, że trzyma ją w klatce, "bo jest trochę upośledzona i wymaga izolacji". Wstępne badania nie wykazały jednak żadnego upośledzenia Martynki.
Jak się okazało, dziewczynka ma czterech braci w wieku od 11 do 26 lat. Trzej młodsi przebywający nadal w domu są zadbani i czyści. Policjanci nie zauważyli niczego, co mogłoby wskazywać, że rodzice się nad nimi znęcają. "Dotychczas nie odnotowano żadnych zgłoszeń o przemocy fizycznej lub psychicznej w tej rodzinie" - podkreśliła Daniewska.
Ojciec dziewczynki został zatrzymany. Jej matka, 43-letnia Małgorzta M., pozostała w domu ze względu na chłopców, którzy muszą być pod czyjąś opieką. Oboje w momencie wkroczenia policji na teren ich posesji byli trzeźwi. Bracia Martynki opowiadali policji, że dziewczynkę zamykano na czas nieobecności rodziców. Według nich "była niespokojna i rzucała się na jedzenie".
Sześciolatkę przewieziono do szpitala, gdzie zapewniono jej także opiekę psychologa. Z dziewczynką nie można na razie nawiązać kontaktu. "Jest wrażliwym i delikatnym dzieckiem i bardzo potrzebuje rodzinnego ciepła. Cały czas przytula podarowanego jej przez lekarzy pluszowego misia" - mówili policjanci.