Rodzice oskarżeni o bestialskie zabójstwo niemowlęcia
Do Sądu Okręgowego w Szczecinie trafił akt oskarżenia w sprawie zabójstwa 4-miesięcznego chłopca w
lutym br. Ojca dziecka, 28-letniego Grzegorza M., oskarżono o
zabójstwo niemowlęcia ze szczególnym okrucieństwem i zgwałcenie.
15.12.2004 16:15
Mężczyzna wielokrotnie bił chłopca po całym ciele, co spowodowało m.in.: złamanie kości czaszki i żeber oraz stłuczenie mózgu. Obrażenia spowodowały zgon dziecka.
Matkę 31-letnią Elżbietę P. oskarżono o to, że widząc obrażenia na ciele syna nie podjęła żadnych działań, by udzielić dziecku pomocy lekarskiej oraz o znęcanie się nad niemowlęciem. Kobieta m.in.: zostawiała w domu bez opieki skrępowane pieluchą dziecko i w ciągu dnia układała pod żarówką, by nie spało.
Ojcu dziecka grozi kara pozbawienia wolności od 12 lat do dożywocia, a matce - kara pozbawienia wolności do lat 5. W trakcie śledztwa podejrzani byli badani psychiatrycznie. W ocenie lekarzy, mieli oni pełną zdolność rozpoznania znaczenia swego czynu i pokierowania swoim postępowaniem - powiedziała prokurator Anna Gawłowska-Rynkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Grzegorz M. podczas przesłuchań tłumaczył, że dziecko wypadło mu z rąk, gdy mył je w kuchennym zlewie i uderzyło głową o podłogę. Po pewnym czasie zorientował się, że nie oddycha, więc rozpoczął półtoragodzinną reanimację. Po powrocie do domu matki chłopca ojciec zawinął syna w koc i zawiózł taksówką do szpitala.
Lekarze stwierdzili, że dziecko nie daje oznak życia, jest "lodowate", ma połamane żebra i nogę w kilku miejscach. Godzinna reanimacja nie przyniosła skutku. Stwierdzono zgon. W szpitalu oskarżony powiedział lekarzom, że przywiózł syna do szpitala "bo miał on spuchniętą nóżkę".
Na podstawie badań krwi ustalono, że w dniu zabójstwa Grzegorz M. i Elżbieta P. byli pod wpływem amfetaminy. Mężczyzna podczas pierwszego przesłuchania w komisariacie nie potrafił udzielić szczegółowych odpowiedzi. W trakcie oględzin mieszkania matka zachowywała się spokojnie. Na tapetach, pościeli i ubraniach Grzegorza M. znaleziono ślady krwi dziecka. W domu znaleziono środki odurzające.
Świadkowie zeznali, że Elżbieta P. zażywała narkotyki i w tym stanie zajmowała się dzieckiem, a jej stosunek do syna był "bezuczuciowy" i "obojętny". Kobieta szarpała niemowlęciem podczas przewijania i krzyczała do Grzegorza M. "by uspokoił tego bachora", bo ona nie może wytrzymać jego płaczu. Wielokrotnie krępowała chłopca pieluchą tak, by nie mógł ruszać rękoma. Syna brała na ręce tylko w trakcie karmienia.