Rodzice chłopca wywiezionego do Belgii, przedstawiają inne wersje wydarzeń
Każde z rodziców 11 miesięcznego chłopca, którego ojciec wywiózł do Belgii, przedstawia inna wersję wydarzeń. Polskie Radio Wrocław dotarło nieoficjalnie do treści zezań mężczyzny, który w piątek zabrał swego 11-miesięcznego syna od matki.
Mężczyzna zeznał dziś przed belgijska policją, że był w Bratowicach w odwiedzinach u syna. W czasie kłótni z matką kobieta miała uderzyć dziecko i wówczas on zabrał syna i odjechał. Matka przedstawia inną wersję wydarzeń. Mężczyzna miał zażądać wydania syna, kiedy kobieta odmówiła, miał użyć gazu łzawiącego i wraz z kolegą siłą zabrać dziecko.
Faktyczna wersję wydarzeń ma ustalić wrocławska prokuratura, która chce przesłuchać 31-latka. Mężczyzna może mieć postawione dwa zarzuty narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utratę zdrowia i zmuszenia matki przemocą do oddania chłopca.
Jeśli mężczyzna nie stawi się na przesłuchanie, śledczy wystąpią o ściganie go międzynarodowym listem gończym. Na razie jednak polski konsulat w Brukseli próbuje ustalić miejsce pobytu mężczyzny. Ojciec ma pełne prawa rodzicielskie i podobnie jak dziecko ma też belgijskie obywatelstwo.
Rano po przesłuchaniu został zwolniony przez belgijską policję. Konsul Tamara Maj-Kwiatkowska poinformowała, że policja nie miała podstaw do aresztowania ojca. Prokuratura prowadząca sprawę potwierdziła, że ojcu nie postawiono zarzutu porwania.
Polska konsul zaoferowała pomoc matce 11-miesięcznego Aleksa. Maj-Kwiatkowska zapewniła, że jeśli matka przyjedzie do Belgii, udzieli jej pełnej pomocy. (mg)