Społeczeństwo"Rodzice bili mnie prawie codziennie - mam do nich żal"

"Rodzice bili mnie prawie codziennie - mam do nich żal"

Domowa przemoc, wręcz rodzinna patologia "od klapsa się zaczyna". Ale "klaps nieraz musi być", aby zadziałać niczym środek wychowawczy. Internauci WP dyskutują nad sensem ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.

"Rodzice bili mnie prawie codziennie - mam do nich żal"
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

11.05.2010 | aktual.: 11.05.2010 16:30

Wielu Internautów WP uznało przyjętą przez sejm nowelę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie za słuszną i wyjątkowo potrzebną do zapewnienia dzieciom bezpieczeństwa. Argumentowali głównie tę potrzebę najzwyklejszym niestraszeniem dziecka. Dla nich klaps nie jest żadną metodą wychowawczą, gdyż niczego nie tłumaczy, a jedynie silnie oddziałuje na sferę fizyczną, ale i psychiczną.

Dokładnie rozumie to Ona, która nie raz odczuła rodzicielską "troskę" na własnej skórze. - Byłam bita przez rodziców prawie codziennie, mam do nich o to żal. Najgorsze, że kiedy o tym wspominam, oni się śmieją: "Co? Ty? Nie żartuj! Ty nie byłaś bita, wszystko sobie wymyśliłaś!" Widać dla nich to nic nadzwyczajnego, ale w mojej psychice ślad jednak zostawiło... - opisuje Ona, która sama jest już matką i ma nadzieję, że nigdy nie uderzy swojego dziecka. - Chociaż wiem, że to trudne bo nerwy czasem puszczają, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie - dodaje.

Osobiste doświadczenie ma także Nyna. - Matka i jej konkubent biją dzieci, ale sprytnie im wpoili, że to tylko klapsy. Nasz sprawiedliwy sąd i dziecięcy psycholog nie zadali sobie trudu, by zapytać, czy te "klapsy" przypadkiem nie bolą za bardzo? Za same "klapsy" sąd umorzył sprawę, a dzieci dalej są bite "KLAPSAMI" - dlatego Internautka jest za zakazem stosowania wszelkich kar cielesnych i psychicznych wobec dzieci, gdyż jak wyjaśnia "jakby ich nie nazwać, zawsze jest to przemoc na bezbronnych i słabszych dzieciach".

Zdaniem przeciwników kar cielesnych zranione dziecko nie będzie widziało, dlaczego zostało uderzone. - Dziecko nie zrozumie swojego błędu, bo klaps i bicie, to nie są słowa, ono będzie się bać! Wymierzenie 100 klapsów jest tym samym, co 100 razy zastraszyć dziecko! - uważa KatoloMasoSatanisto. Zdaniem Internauty agresja jedynie pogłębia problemy wychowawcze, a w przyszłości zaowocuje brakiem zaufania do ludzi.

Klaps a bicie

W przyjętej przez sejm noweli Majka widzi szansę, aby uświadomić ludzi, że znęcanie się nad dzieckiem jest niedopuszczalne. - Przecież nie chodzi tu o symbolicznego klapsa, bo nie ma chyba dziecka, które by go nie otrzymało, ale o prawdziwe bicie. Są rodziny, które małe dzieci karzą laniem np. kablem lub zmoczonym sznurem. I co popieracie to? - pyta Internautka.

Ale dla Mamy nie ma różnicy między przylaniem dziecku a jawną przemocą. - Mam dwóch synów w wieku wczesnoszkolnym i męża, który uważa, że gdy któregoś z nich popchnie, a ono uderzy się głową w futrynę, poszarpie, a ono się przewróci, da klapsa, a tyłek nie będzie długo czerwony, to będą to jedynie zwykłe metody wychowawcze... - opisuje sytuację Internautka, która zastanawia się, czy przypadkiem jej rodzina nie jest już patologiczna - Od klapsa się zaczyna. Póki co zawsze staję w obronie synów, choć niestety, nie zawsze zdążę na czas... Mam czekać, aż zrobi moim dzieciom krzywdę, wciąż myśleć, że to jest tylko klaps, a może czekać na donos sąsiadów? - zastanawia się bezradna kobieta.

- Nawet taki zwykły "klaps" jest wymierzony w godność bezbronnego dziecka i absolutnie karygodny. Kim trzeba być, żeby uderzyć własne dziecko? Jest tyle metod skutecznego wychowywania, ale jak widać dominuje zwyczajne pójście na łatwiznę, bo uderzyć jest najłatwiej - uważa użytkownik a1. Karom cielesnym nie jest także przychylna Internautka Racjonalna. - Przemoc wobec dzieci w każdej formie jest najokropniejszym i najmniej efektywnym sposobem na wyładowanie własnych frustracji. Całkowite opanowanie często wydaje się niemożliwe, kiedy dziecko jest nieposłuszne, czy wręcz wulgarne. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy od tego, by jako rodzice tłumaczyć i wychowywać (jakkolwiek trudne by to nie było), a nie by wymierzać kary cielesne. Czy gdyby nasz pracodawca wymierzał nam klapsy za złe zachowanie, bylibyśmy raczej skorzy do poprawy, czy upokorzeni? Nie upokarzajmy zatem tych, których kochamy - proponuje rozwiązanie Racjonalna.

- Jestem przeciwna klapsom. Ale boję się, że dojdzie do tego, iż ze zwykłej złośliwości sąsiad będzie skarżył na sąsiada, opowiadając bajki. A cierpieć będą dzieci... - o swoich obawach pisze Monika.

Mimo to, alarm podniesiony przez sąsiadów może okazać się jedynym ratunkiem dla krzywdzonych dzieci. Sytuacje, w których zabrakło reakcji ze strony otoczenia przytacza Nel. - Kilka dni temu dziewczynka wyskoczyła z okna, była wykorzystywana seksualnie i bita. Kiedy zdarzy się tragedia, to wina spada częściowo na sąsiadów za brak reakcji, ale jak sąsiad wreszcie w świetle prawa będzie mógł zareagować, kiedy ktoś swoje dziecko tłucze, to już jest łamanie konstytucji! Pamiętam, jak został zakatowany na śmierć Bartek z Kamiennej Góry, jak przypalany żelazkiem i cięty przez matkę był Oskar, który zmarł w męczarniach i bólu z racji krwotoków wewnętrznych i tak jak Bartek - umierał całą noc. A ciało chłopczyka znalezione w stawie, którego rodziców nie można odnaleźć? To ci kochający rodzice robią takie rzeczy swoim dzieciom? Rodzice, którzy chcą chronić swoje prawa, a kto ochroni dzieci zamknięte w czterech ścianach, gdzie ich cierpienia nikt nie zobaczy? - o tym, że daleko nie trzeba szukać przemocy opowiada
Nel.

Daję klapa, wychowuję

Argumenty zwolenników ustawy nie przemawiają do wszystkich. Ci, którym nie podobają się proponowane rozwiązania prawne, obawiają się, że żadna ustawa nie powstrzyma rodziców, którzy naprawdę znęcają się nad swoimi dziećmi. Może za to przynieść tragiczne wyniki. - Widać już dawno na zachodzie, gdzie dzieci biją i terroryzują dorosłych, noszą do szkoły broń, nie znają żadnej dyscypliny, a dorośli i rodzice boja się cokolwiek głośno powiedzieć w strachu, aby nie zostać aresztowanym... Takie ustawy jak ta godzą w normalny domowy ład normalnych rodzin... - wypowiada swoje zdanie Andrzej.

Podobną opinię o ustawie ma Maxio. - Pewnego razu w szwedzkiej szkole nauczycielka zgodnie z odgórnymi zaleceniami spytała dzieci, które dostaje w skórę od rodziców. Pewna dziewczynka podniosła rękę "dla towarzystwa", bo rąk w górze było sporo. Jeszcze przed końcem lekcji przyjechali pracownicy socjalni z policją, zabrali dzieci i na czas wyjaśnienia sprawy umieścili do rodzin zastępczych. Rodzice odzyskali córeczkę, ale już "zepsutą", bo zaczęła co noc robić pod siebie i potrzebowała pomocy psychiatry dziecięcego - wady szwedzkich przepisów opisuje Internauta.

- Szanujcie dzieci, ale klaps to klaps - nieraz musi być - wyjaśnia użytkownik Niemcy. - Od klapsa jeszcze nikt nie umarł. Trzeba jakieś nauczki stosować, żeby dzieci nie zrobiły się pyskate i zbyt rozpieszczanie przez rodziców - dodaje swoją opinię Charoszy malczyk xD.

Powody dla których nie wolno dziecku dać klapsa nie podobają się Internaucie X. - Brak klapsa daje dziecku poczucie bezkarności, czasem same słowa nie docierają - stwierdza. Tego samego zdania jest Adrian. Według Internauty bezstresowe wychowanie na zachodzie doprowadziło do tego, że dorośli boja się dzieci. - W pewnym wieku nie da się wychować bez drobnej fizycznej interwencji - skarcenia. Nie da się rozmawiać z małym dzieckiem i tłumaczyć mu, że nie może tego robić czy tamtego, bo ono po prostu i tak nie rozumie - pisze. Adrian zdecydowanie jest przeciwny, aby dziecko wychowywać w poczuciu bezkarności. Uważa, że dyscyplina jest potrzebna w życiu i nie da się jej osiągnąć wyłącznie samymi słowami. - Sam byłem karcony przez rodziców i jestem zupełnie normalnym, zdrowym i chyba dobrze wychowanym człowiekiem. Szanuje moich rodziców. A dzieci wychowane bezstresowo wręcz przeciwnie - nie wiedzą, co to wdzięczność i szacunek do starszych - wyjaśnia swoje stanowisko.

Również inny Internauta wspomina mocnego klapa od rodzica. - Pamiętam jak miałem siedem lat. Dostałem paskiem w tyłek od ojca za to, że "kąpałem" małe kotki w baseniku. Z czterech sztuk tylko dwa przeżyły. Był to mój wpier... życia. Więcej tego nie zrobiłem. Do ojca jakoś urazy nie mam, a jest co wspominać na rodzinnych zjazdach - wraca pamięcią do lania Jonek.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
przemocustawaprzemoc w rodzinie
Zobacz także
Komentarze (127)