Robotnicy sezonowi bez dachu nad głową
Setki imigrantów - pracowników sezonowych śpią na ulicach i dworcach autobusowych w Ubeda koło Jaen, w hiszpańskiej Andaluzji.
Imigranci, w większości nielegalni, przybyli do pracy przy zbiorach oliwek, przyciągnięci informacjami o możliwości znalezienia zatrudnienia w tej okolicy. Okazało się jednak, że z wielu tysięcy zatrudnionych około 500 nie może znaleźć schronienia na noc.
Nic nam nie wiadomo, czy są wśród nich polscy pracownicy sezonowi, gdyż nikt się nie zgłaszał o pomoc - powiedział konsul RP w Madrycie, Zbigniew Adamczyk.
Według konsula, co roku kilkadziesiąt tysięcy Polaków pracuje przy zbiorach owoców na południu Hiszpanii. Kilkanaście tysięcy jest wysyłanych na kontrakty przez polskie Ministerstwo Gospodarki i Pracy, w ramach polsko-hiszpańskiej umowy o przepływie pracowników. Ludzie ci mają zapewnione lokum, chociaż zdarzają się przypadki niedotrzymywania umowy w sprawie warunków pracy. Jednak o wiele więcej Polaków przyjeżdża na własną rękę w poszukiwaniu zatrudnienia.
Problem w tym, że przedsiębiorcy zwykle nie zapewniają zagranicznym pracownikom sezonowym mieszkania na czas trwania zbiorów.
Osobom, które mają trudności ze znalezieniem dachu nad głową, pomagają organizacje charytatywne. Ale i tak potrzeby są większe od możliwości i wielu setek osób od kilku dni śpi na ulicach i dworcach - powiedział Adres Bodalo z lokalnych wiejskich związków zawodowych (SOC).
Także według dyrektora "Caritas", Juana Carlosa Escobedo, ani pomoc ze strony administracji publicznej, ani ze strony organizacji pozarządowych nie jest wystarczająca, aby rozwiązać problem ulokowania w sezonie około 8 tysięcy imigrantów.